Kuerten wygrał tenisowy turniej Masters

Dwóch triumfatorów wielkiego szlema - Andre Agassi, mistrz Australian Open, i Gustavo Kuerten, mistrz Roland Garros - zmierzyło się w finale Masters Cup. Wygrał ten drugi 6:4, 6:4, 6:4

Kuerten wygrał tenisowy turniej Masters

Dwóch triumfatorów wielkiego szlema - Andre Agassi, mistrz Australian Open, i Gustavo Kuerten, mistrz Roland Garros - zmierzyło się w finale Masters Cup. Wygrał ten drugi 6:4, 6:4, 6:4

Dwóch triumfatorów wielkiego szlema - Andre Agassi, mistrz Australian Open, i Gustavo Kuerten, mistrz Roland Garros - zmierzyło się w finale Masters Cup. Wygrał ten drugi 6:4, 6:4, 6:4

Czy to nie jest denerwujące, gdy słyszy się o akcji "New Balls, please" (nowe piłki, proszę), przez którą ATP promuje młodych graczy - pytano 31-letniego Agassiego po jego zwycięstwie w półfinale nad Maratem Safinem. - Czy nie czujesz się jak przedstawiciel generacji Old ball, please (stare piłki, proszę). - To chyba i tak brzmi lepiej niż Big ball, please (wielkie piłki, proszę), he? - odpowiadał Agassi. - Nie ma powodu, żeby porównywać graczy z piłkami. Liczą się ich dokonania. A jeśli o mnie chodzi, to dopóki mi zdrowie dopisuje, mogę wciąż grać i wygrywać.

- On grał wspaniale, był dla mnie za szybki - stwierdził Safin. Agassi grał precyzyjnie, dość krótkie piłki we wszelkie możliwe miejsca kortu, Safin gubił się, nie mógł wykorzystać swojej siły.

Agassi zaczął rok od zwycięstwa w Australian Open, ale potem jako obrońca tytułu w Paryżu odpadł w II rundzie, podobnie na Flushing Meadows. Z 44 meczów w sezonie wygrał 32, dużo lepszy bilans miał rok wcześniej. Ale nauczył się powracać. Dwa razy zanotował takie powroty w swojej karierze. I wracał jako jeszcze lepszy gracz. W styczniu w Melbourne stoczył w półfinale ostatni jak na razie pojedynek (29) ze swoim odwiecznym rywalem Petem Samprasem, wygrywając w pięciu setach. Pisano wtedy o tym - "siła i magia". Dużo tej siły i magii pokazał w Lizbonie, choć ma świadomość, że coraz trudniej znaleźć balans między ochotą do gry a wynikiem. Zdaje sobie sprawę, że jako trzydziestolatek musi coraz ciężej pracować.

W drugim sobotnim półfinale Gustavo Kuerten walczył jak lew - to jego słowa - z Samprasem. Na początku denerwował się, przegrał I seta w tie-breaku, ale potem już zwyciężał. - Świetnie returnował, stojąc dość daleko od linii końcowej, jego serwis był silny. Miałem chyba osiem możliwości na breaka, a on bronił się dobrym serwisem. Rozgrywał lepiej ode mnie big points (decydujące piłki) - komentował Amerykanin.

Dla Samprasa nie był to dzień dobrego serwisu. - Miałem dość szans w III secie, przewag, na które Kuerten odpowiadał wspaniałym podaniem. Było to też widoczne w ostatnim gemie meczu, gdy Brazylijczyk zagrał kolejno wyrzucający z kortu zwycięski serwis, i przy piłce meczowej, którą zamienił w asa.

- Chciałbym tak grać całe życie - cieszył się Kuerten. - To fantastyczne. Gdybym był dziennikarzem, brazylijskim dziennikarzem zapisałbym relacją z tego turnieju całą gazetę. Cieszę się, że dzięki mojej grze wielu rodaków może choć na chwilę oderwać się od codziennych kłopotów.

"Stary tenisowy król - bez względu na wynik półfinału - jest fenomenem" - napisał "Welt am Sonntag" o Samprasie. Przed turniejem w Lizbonie miał prawie trzymiesięczną przerwę w startach, zagrał tylko raz - w meczu pokazowym, w zastępstwie Anny Kurnikowej. Po US Open ożenił się z aktorką Bridgette Wilson i odwołał udział w kolejnych turniejach. - Żenię się raz w życiu i chcę się na tym tylko skoncentrować - powiedział. Dopiero trzy tygodnie temu wznowił treningi. Niektórzy patrzyli na to krzywym okiem. Ivan Lendl czy Thomas Muster długie miesiące starannie trenowali, żeby osiągnąć wielką formę. Sampras uchodzi jednak za wirtuoza, ma unikalny talent, a w dorobku 13 wielkoszlemowych tytułów i siedem sezonów zakończonych na pierwszym miejscu w rankingu ATP.

Finałowy pojedynek miał też rozstrzygać o tym, kto zostanie liderem rankingu Champions Race na koniec roku. Do tego tytułu kandydował Marat Safin i Gustavo Kuerten, który musiał tylko pokonać Agassiego... I pokonał.

Numer 1 w rankingu na koniec roku

Ilie Nastase (Rumunia) - 1973

Jimmy Connors (USA) - 1974-1978

Bjorn Borg (Szwecja) - 1979-1980

John McEnroe (USA) - 1981-1984

Ivan Lendl (Czechosłowacja) - 1985-1987 i 1989

Mats Wilander (Szwecja) - 1988

Stefan Edberg (Szwecja) - 1990-1991

Jim Courier (USA) - 1992

Pete Sampras (USA) - 1993-1998

Andre Agassi (USA) - 1999

Gustavo Kuerten (Brazylia) - 2000

no

Copyright © Agora SA