Paweł Czapiewski dla Gazety

Paweł Czapiewski dla Gazety

Paweł Czapiewski po zwycięstwie w Superlidze wygrał zgodnie z oczekiwaniami także mistrzostwo Polski na 800 m. Zakończył bieg imponującym, niemal 300-metrowym finiszem.

Tydzień temu w Bremie 22-letni zawodnik Lubusza Słubice pokazał, że jego bronią jest finisz. Czapiewski, który jest niewysoki i szczupły, zaimponował walecznością i twardym charakterem, torując sobie drogę łokciami wśród znacznie wyższych rywali.

- Nie jestem agresywny, broń Boże, nie lubię się bić - mówił mistrz Polski w Bydgoszczy. - W Bremie byłem zaskoczony tym, że rywale zostają z tyłu. Byłem przekonany, że Włoch luzuje, czając się na finisz. Miałem siłę i chciałem wygrać.

W MP nie chciałem, żeby doszło do przepychanek. To był mój czwarty start w mistrzostwach Polski. Mistrzostwa są zawsze trudne, bo niby nie ma "zająca" [zawodnika, który biegnie tylko po to, by podkręcać tempo biegu, i często schodzi, np. w jego połowie - red.], a mimo to zawsze, aby wygrać, trzeba pobiec poniżej 1.47 min.

Rekordzisty Polski Ryszarda Ostrowskiego nigdy nie widziałem na żywo, ale słyszałem, jak biegał. To przypadek, że ja też nastawiam się na finisz. Nie wzoruję się na nim. Mamy po prostu podobne warunki fizyczne. Ja 500 m zawsze biegnę z tyłu, ale dopiero wtedy czuję, jakbym zaczynał biec. Na 800 m trzeba wykonać jeden atak. Raz a dobrze.

Co zrobić, żeby odnieść sukces na MŚ? Nie trafić przed finałem na Szwajcara Andre Buchera [pierwszy na listach światowych na 800 m w 2000 r. z czasem 1.43,12 - red.]. To wariat, który dyktuje szaleńcze tempo. Ale on je wytrzymuje i wytrzyma tak trzy starty. Widziałem go, jak trenuje, na jakich obciążeniach przez bite 3,5 godziny. Na siłowni brał taki ciężar na jedną nogę, z którym ja bym się przewrócił, gdyby założyli mi go na plecy. Chciałbym, żeby w pierwszych rundach były wolne biegi. A finał? Najlepiej jakby też był wolny, ale takie cuda się nie zdarzają.

Copyright © Agora SA