Finał rekordów i wielkich emocji, czyli co warto zapamiętać z 49. Super Bowl

49. Super Bowl dla New England Patriots. Największe sportowe wydarzenie Ameryki dostarczyło niesamowitych emocji. Wielu już okrzyknęło je finałem wszech czasów. Rozstrzygnięcie padło na 20 sekund przed końcem meczu.

Trofeum dla New England Patriots

New England Patriots pokonali Seattle Seahawks 28:24. Zespół spod Bostonu zdobył czwarte mistrzostwo w ostatnich 14 latach. Do wszystkich tytułów drużynę poprowadzili trener Bill Belichick i rozgrywający Tom Brady.

Rekordowy powrót w czwartej kwarcie

Finał dostarczył niezwykłych emocji. Patriots pierwsze punkty zdobyli w drugiej kwarcie. Prowadzili 7:0, a potem 14:7 na 31 sekund przed przerwą. Rywalom wystarczyło jednak 29 sekund gry, by doprowadzić do remisu.

W drugiej połowie na prowadzenie wyszli Seattle Seahawks - najpierw field goal, a potem przyłożenie dało im prowadzenie 24:14.

Patriots w czwartej kwarcie dokonali jednak wyczynu, który nie miał precedensu w historii Super Bowl. Odrobili 10-punktowy deficyt i po dwóch przyłożeniach (podania Toma Brady'ego do Danny'ego Amendoli i Juliana Edelmana) wyszli na prowadzenie 28:24.

Niezrozumiała decyzja Carrolla

Rywale mieli jednak jeszcze ponad 2 minuty na rozegranie swojej akcji. Dzięki niewiarygodnemu przyjęciu piłki przy pomocy nóg przez Jermaine'ego Kearse'a obrońcy mistrzowskiego tytułu znaleźli się tuż przed polem punktowym rywali. Po następnej zagrywce mieli już tylko jard do zdobycia przyłożenia. Wydawało się, że Seattle mają zwycięstwo w kieszeni. I właśnie wtedy trener Seahawks Pete Carroll podjął najbardziej zadziwiającą fachowców decyzję. Rozgrywający Russell Wilson zamiast dać piłkę jednemu z najlepszych running backów w lidze - Marshawnowi Lynchowi, by przebił się przez linię obroną rywali i zdobył punkty - rzucił futbolówkę w pole punktowe. Podanie przejął Malcolm Butler i właściwie w beznadziejnej sytuacji uratował zwycięstwo dla swojego zespołu.

Rekordy Brady'ego

Najlepszym zawodnikiem meczu (MVP) został wybrany rozgrywający Patriots Tom Brady, który w niedzielnym meczu ustanowił kilka rekordów wszech czasów. Przede wszystkim w liczbie podań na przyłożenie w Super Bowl (13), liczbie udanych podań w jednym Super Bowl (37). Wyrównał także rekordy w liczbie zdobytych tytułów przez rozgrywającego (4) i liczbie nagród MVP (3).

Chris Matthews - bohater znikąd

Najbardziej niesamowitą postacią meczu był jednak skrzydłowy Chris Matthews z Seattle. Przed Super Bowl wystąpił tylko w trzech meczach i nigdy w NFL nie złapał piłki po podaniu rozgrywającego. Tymczasem w Super Bowl był najlepszym skrzydłowym swojej drużyny. Zdobył przyłożenie i 109 jardów. Skip Bayless dziennikarz ESPN nazwał go "najbardziej tajną bronią w historii Super Bowl".

Matthews zarabia jedynie 103 tys. dolarów rocznie. To znacznie poniżej średniej w lidze (2 mln). Ostatnie dwa sezony Matthews grał w lidze futbolu kanadyjskiego (CFL) w zespole Winnipeg Blue Bombers.

Najgorsza reklama w historii?

Jak zwykle podczas Super Bowl gorąco komentowane były reklamy. 30 sekund czasu antenowego kosztowało w tym roku 4,5 mln dolarów. Która reklama była najlepsza, to sprawa dyskusyjna. Wiadomo natomiast, która była najgorsza. Niechlubny tytuł zdobył spot Nationwide (ubezpieczenia) o dziecku, które nie dorosło, bo zginęło w wypadku.

 

- To najbardziej depresyjna reklama jaką w życiu widziałem. Zmarłe dziecko na Super Bowl? Zwolnijcie swoją agencję reklamową. Potem zatrudnijcie ją ponownie, każcie oglądać tę reklamę 50 razy i znów zwolnijcie - napisał na portalu Yahoo.com, Jay Busbee.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.