Frank Bruno - bokser w szpitalu psychiatrycznym

Wielki facet z sercem gołębim - Frank Bruno - ulubieniec londyńczyków, został zamknięty w szpitalu psychiatrycznym.

W ubiegłą niedzielę pod dom jednego z najsłynniejszych angielskich pięściarzy w Brentwood przyjechali sanitariusze i w eskorcie policji odwieźli byłego mistrza do Goodmayes Hospital w Ilford we wschodnim Londynie. Prawdopodobnie pomoc nadeszła na skutek anonimu, na podstawie ustawy o zdrowiu psychicznym (Mental Health Act).

W środę w szpitalu Frank znów dostał szału - rozbijał meble, wykrzykując równocześnie imię swojej żony Laury, groził krzesłem obsłudze i krzyczał na współlokatorów szpitala. Na miejsce przyjechała policja i - jak powiedział jej rzecznik - sytuacja została opanowana. Być może pomogła w tym żona, która wreszcie przyjechała i spędziła z Frankiem półtorej godziny. Można sobie tylko wyobrazić całą sytuację, wiedząc że Bruno ma 198 cm wzrostu, waży obecnie ponad 120 kg i od dzieciństwa parał się boksem.

Stoczył w karierze zawodowej 45 walk, tylko pięć przegrał. Szczyt jego kariery przypadł na rok 1995, kiedy pokonał na punkty Olivera McCalla (który zresztą też miał później poważne kłopoty z psychiką, między innymi rozpłakał się w pojedynku z Lennoksem Lewisem), zdobywając tytuł mistrza świata wszechwag wersji WBC. Dzięki jowialnemu sposobowi bycia, humorowi (no i serii 21 nokautów z rzędu) stał się najbardziej kochanym bokserem Wielkiej Brytanii od czasu Henry'ego Coopera, który dwukrotnie walczył z Muhammadem Ali w latach 60.

Ostatnią walką Franka była porażka z Mike'em Tysonem w 1996 roku w Las Vegas. Po niej zerwał z boksem. Niestety, z nim samym zerwała również żona Laura, która zabrała z sobą trójkę dzieci.

Frank, jak się zdaje, nie mógł poradzić sobie z tymi dwoma dramatycznymi wydarzeniami. Szukał pomocy w walce z depresją. Przestał pokazywać się publicznie - wcześniej był bardzo aktywny w akcjach charytatywnych oraz występował w dziecięcych pantomimach bożonarodzeniowych.

Copyright © Agora SA