Kizierowski na Warszawiance. Slalomem wśród śmiertelników

- Jeden normalny proszę - powiedział mistrz Europy na 50 m Bartosz Kizierowski przy kasie basenu Warszawianki. - Dlaczego nie karnet? Przecież mistrzostwa świata w Barcelonie za cztery dni, jeszcze czas na kilka treningów - zapytałem. - Aaa, jeszcze nie poznałem tego systemu - odpowiedział sprinter płacąc 12 zł

Kiedy mistrz poszedł w kierunku szatni i pryszniców, ja dowiadywałem się o możliwość zrobienia zdjęć podczas treningu wśród zwykłych śmiertelników. - Chcecie zrobić zdjęcia? Bartkowi? Pan pewnie tatuś? Rodzice mogą wejść na teren wokół brodzika i robić zdjęcia bobasom - powiedziała pani przy wejściu.

Wyjaśniałem, że Bartek, czyli Bartosz jest już dorosły nawet jak na surowe standardy USA, gdzie trenuje, że jest pływakiem i to jednym z najlepszych na świecie. I że nie chciał trenować w Gorzowie razem z kadrą, lecz w Warszawie, mieszkając u rodziców, których rzadko widuje, bo mieszka za oceanem.

Kątem oka zobaczyłem, że mistrz Europy wchodzi do zatłoczonego basenu pewnym krokiem. Miał dziewięć możliwości, czyli tyle ile jest torów, no, ale kilka trzeba było odrzucić z miejsca. Zwłaszcza jeśli chodzi o tor pierwszy. Tam dwie panie uczyły się pływać żabką, jedna pieskiem. Odpadał też tor drugi i ósmy, gdzie chłopcy skakali na bombę. Jednak Bartek, który na Warszawiance trenuje od tygodnia i wyrobił sobie już pogląd, gdzie pływa się bezkolizyjnie, zmierzał w kierunku torów z tabliczką "fast swimming" ("szybkie pływanie"). Przeprowadził krótką rozgrzewkę polegającą na krążeniu ramion i skoczył do wody.

Gracja i do tego niezwykła szybkość mistrza zadziwiły siedzących przy basenie ratowników. - Patrz na tego. Uuu, nie pierwszy raz w wodzie - stwierdził jeden z nich. Drugi cmoknął z uznaniem i pokiwał głową.

Pływanie odbyło się bez ofiar w ludziach, choć rozpędzony zawodnik przypomina w wodzie torpedę i zderzenie z nim też może być dotkliwe. - Coś właśnie widzę, że ten jeden to jakoś szybko pływa. Jednak poznałam dopiero po chwili - powiedziała pani Kasia. Okazało się, że także trenowała pływanie i to osiem lat. A Bartek miał pokazy szkoleniowe w jej sekcji. Inną panią, która płynąc żabką rekreacyjną bez zamaczania głowy znalazła się na kursie Kizierowskiego i to tuż po jego nawrocie uratowało ostre hamowanie mistrza.

Od środy Polski Związek Pływacki wynajmie tor dla Kizierowskiego - piąty zawodnik igrzysk olimpijskich w Sydney przeprowadzi trening specjalistyczny z użyciem gum oporujących, które zwiększają intensywność ćwiczeń.

Copyright © Agora SA