List gończy za Gołotą

Sąd Rejonowy w Sopocie rozesłał wczoraj list gończy za Andrzejem Gołotą, bo ten nie stawił się na rozprawie w związku z pobiciem w zeszłym roku jednego z gości hotelu Haffner. Sędziowie nie dali wiary przesłanemu z USA zaświadczeniu lekarskiemu, że bokser jest chory.

Wydanie listu gończego oznacza, że gdy tylko Gołota pojawi się w Polsce, trafi do aresztu. Przepadło też 30 tys. zł poręczenia, dzięki któremu bokser odpowiadał w procesie z wolnej stopy.

Gołota oskarżony jest o to, że w październiku ubiegłego roku pobił przed hotelem Haffner w Sopocie Jarosława T. Pięściarza zdenerwowało to, że taksówka Jarosława T. zbyt długo stała na podjeździe, blokując miejsce dla taksówki z Gołotą i Sergiuszem A. ps. "Andrzej" (siedzi w areszcie w związku z pomorskimi interesami gangu pruszkowskiego).

Na rozpoczęciu procesu Gołota był obecny, zwrócił się m.in. z prośbą o prowadzenie sprawy bez niego. Sąd nie zgodził się na to. Ostatnia rozprawa miała się odbyć 19 maja, ale bokser się nie zjawił. Przesłał jedynie ze Stanów zaświadczenie lekarskie, że jest chory. Wczoraj sąd uznał, że nie usprawiedliwia ono jego nieobecności, i wysłał za nim list gończy.

- Treść tego pisma zawiera tylko ogólnikowe stwierdzenia. Nie ma żadnych informacji o konkretnym schorzeniu, które uniemożliwiło oskarżonemu przybycie na salę rozpraw - powiedział "Gazecie" Piotr Rogoziński, wiceprezes Sądu Rejonowego w Sopocie. Sędziowie wzięli też pod uwagę tekst jednej z lokalnych gazet, która twierdziła, że bokser jest w dobrej formie i przygotowuje się do kolejnej walki.

Copyright © Agora SA