Wszyscy się boją go wyprzedzać. Sport.pl Ekstra

- Jeżeliby nasz prezydent nie został prezydentem, mógłby zostać mistrzem olimpijskim w różnych dyscyplinach sportu. Tak ładnie o Aleksandrze Łukaszence powiedział szef białoruskiego związku piłki ręcznej Uładzimir Kanaplou. I to bezinteresownie.

Kiedy w 1994 r. 39-letni przewodniczący sowchozu Gorodiec został niespodziewanie pierwszym prezydentem Białorusi, nic nie zdradzało w nim wielkiego amatora sportu.

Pasją Łukaszenki jest wzmacnianie tężyzny swoich urzędników. Co roku w Mińsku organizowane są zawody "Mińska narta", w których biorą udział różnego sortu oficjele, przedstawiciele służb specjalnych i znani sportowcy. Najważniejszym wydarzeniem jest sztafeta z udziałem prezydenta. Łukaszenka tradycyjnie biegnie w ostatniej zmianie. Zawsze wygrywa. Ostatni taki turniej odbył się w marcu. Prezydenta przekraczającego na nartach metę na pierwszym miejscu pokazały wszystkie białoruskie dzienniki telewizyjne.

- W każdej wolnej chwili trzeba brać narty pod pachę i biegać po lesie. Nawet na delegacje zagraniczne biorę narty albo łyżworolki, i biegam.

Trzeba też umiarkowanie spożywać alkohol,

a lepiej w ogóle nie pić, nie palić i prawidłowo się odżywiać - mawia prezydent.

Łukaszenka dużo uwagi poświęca kondycji fizycznej. Dzień zaczyna od biegania, później gra w hokeja albo jeździ na nartach, czasem pływa. Biorąc pod uwagę, że właśnie zbliża się do sześćdziesiątki, trzyma się doskonale. Ale jak nawet dobrze zakonserwowany pan z wyraźną nadwagą wygrywa z młodymi, wśród których zdarzają się nawet mistrzowie świata?

Dzieje się tak, bo prezydent - jak mawia się w środowisku sportowym - nic nie zostawia przypadkowi, a z czasem wyedukował rywali. W 2001 r. do biegu zgłosiła się bardzo mocna drużyna, zwycięstwo było zagrożone. Łukaszenka podjął szybką decyzję o zmianie składu swojej sztafety. Zamiast zapowiedzianych urzędników, na trasę wyjechali zawodowcy, którzy zagwarantowali ładny, samotny finisz prezydenta. Od tego momentu nadzwyczajne decyzje są zbędne. - Po prostu wszyscy boją się go wyprzedzać - żartują Białorusini.

Więcej o Łukaszence i innych dyktatorach rozkochanych w sporcie czytaj w poniedziałkowej " Gazecie Wyborczej" i w Magazynie Sport.pl Ekstra

W numerze także m.in.:

" Ile porażek zniosą jeszcze reprezentanci" - profesor Leszek Melibruda o polskiej reprezentacji

"W kadrze trwa wyścig żółwi" - Grzegorz Mielcarski o debiucie Adama Nawałki

"Inna historia futbolu. Na haju" - Rafał Stec o dopingu w futbolu

"Problem Wlazłego" - Przemysław Iwańczyk o tym, czy atakujący Skry Bełchatów powinien grać w kadrze

"480 strzałów Sereny Williams" - Jakub Ciastoń podsumowuje sezon w tenisie

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.