Maraton w Hongkongu. 101-letni maratończyk ukończył swój ostatni bieg

Najstarszy maratończyk świata 101-letni Fauja Singh ukończył 10-kilometrowy bieg w Hong-Kongu z czasem 1:32:28. Singh, który zaczął biegać w wieku 89 lat po rodzinnej tragedii, zapowiedział, że to jego ostatni wyścig.

Singh jest sikhem pochodzi z indyjskiego Pendżabu, trasę maratonu przebiegł w tradycyjnym turbanie, powiewając białą brodą na wietrze. Otaczała go lokalna społeczność sikhów, stanowiąca małą część z tłumu 72 tysięcy biegaczy, którzy wzięli udział w maratonie.

Urodzony w Indiach Singh zasłużył sobie na przydomek "Torpedo w turbanie". Już w 2011 roku w Toronto został, w wieku 100 lat, najstarszym człowiekiem, który przebiegł pełny maraton, jednak nie wpisano go do Księgi Rekordów Guinnessa, ponieważ nie posiadał aktu urodzenia potwierdzającego jego wiek. Ma natomiast brytyjski paszport z datą urodzenia 1 kwietnia 1911 roku i zaświadczenie od hinduskich władz, że akty urodzenia nie były wydawane przed 1911 rokiem.

Sędziwy biegacz, tuż po przekroczeniu mety, wyznał, że wiesza trampki na kołku. W końcu w kwietniu skończy 102 lata.

- Zapamiętam ten dzień i będę za nim tęsknił - powiedział Singh - czuję odrobinę szczęścia i odrobinę smutku. Cieszę się, że odchodzę na emeryturę w pełni sił, ale smutno mi, że przyszedł na mnie czas. Będzie mi brakowało biegania.

Singh zaczął biegać... w wieku 89 lat! Bieganie miało być sposobem na wyjście z depresji po śmierci ukochanej żony i syna, który zginął na oczach ojca podczas burzy. Pięcioro pozostałych dzieci Singha wyemigrowało z Indii i został on pozostawiony samemu sobie. Nie chciał żyć po stracie syna, ale zdecydował się dołączyć do najmłodszego potomka na emigracji w Londynie. Wtedy zaczął biegać, początkowo w sprintach organizowanych przez lokalną społeczność sikhów. Niektórzy z nich zachęcali go do spróbowania sił na dłuższych dystansach. Pewnego dnia zobaczył w telewizji maraton i zapragnął wziąć w nim udział.

W 2000 roku przebiegł swój pierwszy maraton londyński, potem wziął udział w jeszcze ośmiu. Jego najlepszy czas to 5 godzin, 40 minut podczas maratonu w Toronto w 2003 roku.

- Z tragedii narodziło się wiele szczęścia i sukcesów - powiedział Singh przed biegiem, zapytany o to, jak bieganie zmieniło jego życie. Niepiśmienny rolnik mógł dzięki temu podróżować po świecie, spotykać się z dygnitarzami i mieszkać w pięciogwiazdkowych hotelach - Ludzie mnie zapamiętają i nie zapomną o mnie - mówił - mam też nadzieję, że wciąż będą zapraszać mnie na maratony, mimo że nie będę już biegał.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.