Rozmowa z trenerem reprezentacji Polski szczypiornistów Bogdanem Zajączkowskim

Będzie można zobaczyć najlepszych polskich graczy w jednym miejscu i to w dodatku w Płocku. Moim zdaniem to niepowtarzalna okazja - mówi przed piątkowym meczem kadry A z kadrą B trener reprezentacji Bogdan Zajączkowski.

Grzegorz Szkopek: W środę w Płocku rozpoczęło się zgrupowanie reprezentacji Polski szczypiornistów. To ostatnie przygotowania przed mistrzostwami świata w Portugalii, które zaczynają się w poniedziałek. Nad czym głównie pracujecie w Płocku?

Bogdan Zajączkowski: Mamy dwa treningi dziennie i podczas nich głównie są zajęcia techniczno-taktyczne. Ćwiczymy te elementy gry, których nie pokazaliśmy na turnieju w Danii. Bo każdy zespół musi mieć jakieś niespodzianki dla przeciwnika. I właśnie nad nimi pracujemy i sprawdzamy, jak nam się udają. Mniej mamy zajęć siłowych, chociaż są też i te elementy. Takie zgrupowania już były. Teraz jest szlifowanie formy. Nie chcemy przeciążyć zawodników.

W kadrze jest siedmiu zawodników z Wisły Płock. Jak ich Pan ocenia?

- Nie chciałbym nikogo na razie oceniać. Tak jak nie przywiązuję wagi do tego, skąd ktoś jest. Zawodnicy przyjeżdżają na kadrę, zostawiają swój sprzęt klubowy w magazynku i zakładają koszulki z orzełkiem. W tym momencie nie ma już podziału na kluby.

Graczy Wisły nie dobierałem do kadry pod kątem klubu. Oni po prostu, moim zdaniem, są teraz najlepsi.

Mistrzostwa świata pokazywane będą w Polsacie Sport. Czy to dla Pana podopiecznych dodatkowa mobilizacja, czy może dodatkowa trema?

- Gdy wchodzi się na parkiet, zapomina się prawie o wszystkim. Dla moich podopiecznych kamery na parkiecie to nie nowości. W Danii można było oglądać kilka meczów dziennie na żywo. Telewizja więc jest normalną rzeczą. My w Polsce dopiero się tego uczymy.

Nie sądzę, żeby moich zawodników usztywniła obecność kamer.

W piątek o 19 na zakończenie zgrupowania odbędzie się mecz charytatywny pomiędzy kadrą A i kadrą B. Na co mogą liczyć kibice, którzy przyjdą na to spotkanie?

- Na pewno na wrażenia wizualne. Obejrzenie w jednej drużynie zawodników z zagranicy i tych, którzy najczęściej rywalizują w lidze, to z pewnością spora frajda. Poza tym będzie można zobaczyć najlepszych polskich graczy w jednym miejscu i to w dodatku w Płocku. Moim zdaniem to niepowtarzalna okazja. A dodatkowo mecz odbywa się tuż przed mistrzostwami świata. Zainteresowanie tym spotkaniem jest spore. Wiem, że mają przyjechać telewizje.

Czy będzie to mecz na poważnie?

- Na pewno tak. Ale trzeba pamiętać, że to będą praktycznie ostatnie zajęcia przed wylotem i nikt nie zaryzykuje niebezpiecznych sytuacji czy bardzo twardej gry. Oczywiście będziemy chcieli pokazać kilka naszych wariantów w grze obronnej i ataku.

Podczas tego meczu można się spodziewać finezyjnej piłki ręcznej?

- Myślę, że kilka takich zdarzeń będzie miało miejsce.

Jak Pan podzieli tych 16 zawodników?

- Uważam, że tworzą dwa wyrównane zespoły. Oczywiście każdy z nich ma inne silne strony. Ale generalnie składy będą wyrównane, bo to dobrzy zawodnicy.

Czyli ten podział na kadrę A i B jest tylko umowny?

- Tak. Zrobiony głównie ze względów medialnych. To będzie grała cała reprezentacja.

Czy już podzielił Pan zawodników?

- W głowie już tak.

A zdradzi Pan nazwiska?

- Na razie nie.

Myśli Pan, że wielu płocczan wybierze się na to spotkanie?

- Trudno powiedzieć. Ale wierzę, że kibice przyjdą do hali Chemika....

... i będą dawać pieniądze na HandMed.

- Czy będą dawać, to już indywidualna sprawa. Czy chcą wspomóc zawodników, trenerów, ich rodziny, czyli tych, którzy zostawili na parkiecie trochę zdrowia właśnie dla tych kibiców. Myślę, że ze strony fanów byłby to ładny gest, gdyby pamiętali o tych ludziach i utożsamiali się z płockim środowiskiem sportowym.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.