Morgan zaczął marzyć, aby grać w krykietowej reprezentacji Anglii, gdy chodził do katolickiej szkoły średniej w Dublinie. Wiedział, że w Irlandii nie będzie miał szans na wielką karierę w tym sporcie, dlatego nikt nigdy nie robił mu w ojczyźnie wyrzutów, choć Irlandczycy przez setki lat byli gnębienie przez Anglików. Wystarczy przypomnieć choćby lorda protektora Olivera Cromwella, który w XVII w. wymordował ze 40 razy więcej irlandzkich katolików niż hiszpańska inkwizycja spaliła na stosach heretyków w wiekach najbardziej energicznej działalności. Irlandczycy obarczają też winą brytyjski rząd za ogromną liczbę ofiar, którą pociągnął za sobą wielki głód z lat 40. XIX w., gdy na wyspie będącej częścią największego i najbogatszego państwa ówczesnego świata - imperium, nad którym nie zachodziło słońce - w ciągu czterech lat zmarło z głodu i wyemigrowało tylu Irlandczyków, że nawet dziś - 170 lat po tamtych wydarzeniach - liczba mieszkańców wyspy jest o jakieś 2,5 mln mniejsza (czyli 25 proc.), niż była w 1840 r., zanim plaga się zaczęła.
To taki historyczny wtręt, żeby uświadomić sobie, jak decyzja Morgana mogła zostać odebrana w jego ojczyźnie.
Morgan nie jest jedynym obcokrajowcem w barwach angielskiej reprezentacji krykieta. Ma ona ich więcej niż zespół Franciszka Smudy Polaków z odzysku. Tylko w tym roku w różnych rozgrywkach Anglię reprezentowało dziewięciu zawodników urodzonych za granicą. W zespole, który latem rozbił w pył Indie w pięciu meczach i wywalczył awans na pierwsze miejsce w światowym rankingu, było ich pięciu, czyli co trzeci w składzie. Jest jedna różnica z piłkarską reprezentacją Polski, wszyscy krykietowi obcokrajowcy w reprezentacji Anglii na co dzień grają na wyspach.
Nie tylko w krykiecie wybór reprezentacji narodowej to nie jest decyzja na całe życie. W turnieju World Baseball Classic, gdzie grają wszyscy najlepsi baseballiści świata, Alex Rodriguez - słynny zawodnik New York Yankees - w pierwszej edycji (2006 r.) reprezentował USA (urodził się w Nowym Jorku), a w drugiej - trzy lata potem - miał grać dla Dominikany (stamtąd pochodzą jego rodzice), ale na przeszkodzie stanęła mu kontuzja. Ciekawe, dla kogo zagra w 2013 r.?
Niedoścignionym wzorem dla Smudy i jego drużyny pozostanie reprezentacja Libanu w rugby 13-osobowym, która wystąpiła w Pucharze Świata w 2000 r. Składała się wyłącznie z zawodników wychowanych i grających na co dzień w Australii. To głównie dzieci emigrantów, których z ojczyzny wygnała wojna domowa. Między 1975 r. a 1990 r. Liban opuściło co najmniej milion osób, czyli jedna czwarta ludności.
Najsłynniejszym libańskim rugbystą był Hazem El Masri, wielka gwiazda australijskiej National Rugby League. Grał w niej 14 lat. Na arenie międzynarodowej rozegrał cztery mecze - trzy w barwach Libanu, jeden - Australii.
Decyzja, który kraj reprezentować, nie zawsze musi być kwestią do rozstrzygnięcia raz na całe życie. W dzisiejszych czasach, gdy ludzie w każdej chwili mogą zmienić kraj zamieszkania; męża czy żonę (nawet po kilka razy), którym przysięgali "że cię nie opuszczę aż do śmierci"; ba - nawet płeć, dogmatyczne podejście do reprezentowania barw narodowych trąci myszką. Dlaczego taki Łukasz Podolski nie może zmienić już zdania i zagrać w reprezentacji Polski? Komu by to przeszkadzało? Czy przez niego rywalizacja drużyn narodowych straci sens? W krykiecie, baseballu czy rugby nie straciła. Choć to Liga Mistrzów uchodzi za stojące na najwyższym poziomie rozgrywki piłkarskie świata, jak na razie jakieś pięć razy więcej ludzi obejrzało Hiszpanię z Holandią w finale mundialu niż Manchester United i Barcelonę w Champions League.
Niedoścignionym wzorem dla Smudy i jego drużyny pozostanie reprezentacja Libanu w rugby 13-osobowym z PŚ w 2000 r. Składała się wyłącznie z zawodników wychowanych w Australii.
Bez adminów. Najmocniejsze poglądy na Facebook.com/Sportpl ?