Czarna niedziela na warszawskim Torze Służewiec. Trzy konie zostały uśpione

Niedziela 27 września prócz wielkich emocji, towarzyszących Wielkiej Warszawskiej, przyniosła też tragiczne zdarzenia. Trzy konie zostały poddane eutanazji.

Spodobało ci się? Polub nas

Najpierw podczas gonitwy płotowej o Nagrodę Hubala, rozgrywanej na dystansie 2800 metrów, do mety nie dobiegły aż trzy konie - m.in, Habana, która na koncie miała wygraną Wielką Wrocławską w 2013 roku, była typowana na zwyciężczynię i prowadziła część gonitwy. Aż do skoku przez płot, na którym potknęła się i upadła.

Obrażenia dwóch klaczy - 4-letniej Kory (też nie ukończyła wyścigu) i właśnie 6-letniej Habany okazały się bardzo poważne. Na filmie poniżej widać, jak mocno poturbowana została Habana - wg nieoficjalnych informacji miała uszkodzony kręgosłup (skręciła kark). Kora i Habana nie przeżyły.

Wypadek na TorzeWypadek na Torze Screen

Screen/ YouTube Toru Służewiec

Trzecim koniem, który został uśpiony, był Espadon , pięcioletni ogier, który w sezonie wygrał cztery wyścigi z rzędu i był jednym z faworytów. W trakcie Wielkiej Warszawskiej złamał nogę i również został poddany eutanazji. Tę gonitwę wygrał Va Bank, 3-letni ogier, który w karierze nie zaznał jeszcze porażki.

 

- Niestety podczas ostatniej niedzieli mieliśmy takie trzy zdarzenia - potwierdza Sylwester Puczen, rzecznik prasowy Toru wyścigów konnych Służewiec. - Podczas pierwszej gonitwy dwa konie uległy bardzo ciężkim kontuzjom. Po decyzji weterynarza zostały uśpione.

Nieszczęśliwy wypadek zdarzył się również podczas Wielkiej Warszawskiej. Koń nie ukończył biegu, złamał nogę i po decyzji lekarza również został uśpiony.

Jak dowiedzieliśmy się, do takich zdarzeń dochodzi bardzo rzadko. - Mamy za sobą 40 dni wyścigowych w tym sezonie, czyli ok. 400 gonitw. Do tej pory mieliśmy jedynie pięć podobnych zdarzeń. Niestety tak się złożyło, że trzy wypadki zdarzyły się jednego dnia - tłumaczy Puczen. Osoby związane z torem twierdzą, że to najtragiczniejszy dzień w jego historii.

Najbardziej niebezpieczne dla zwierząt są gonitwy płotowe, kiedy konie skaczą przez przeszkody. - Kiedy koń złamie nogę to nie jest tak, jak u człowieka, że może sobie poleżeć w łóżku i noga się zrośnie. Koń na czterech nogach nosi dużo większy ciężar niż my. Koń nie jest w stanie wrócić do zdrowia. Proszę uwierzyć, że lekarz weterynarii zrobi wszystko, żeby uratować konia, jeśli tylko widzi szansę na jego wyleczenie, na do wyścigów lub chociaż do normalnego funkcjonowania. Na terenie Służewca mamy też szpital dla koni i gdyby lekarz widział, że konie mogą żyć dalej, to trafiły by do szpitala. Tym razem jednak szans nie było - mówi Puczen.

Czy to nie jest kwestia pieniędzy? Kosztów, które trzeba by było ponieść na rehabilitację koni?

- To nie jest pytanie do mnie, a do właścicieli koni - odpowiada Puczen.

- Taka rehabilitacja jest bardzo droga, ale możliwa. Pewnie nie odnosiłyby już sukcesów na torze, ale mogłyby żyć. W naszym schronisku mieliśmy kilka koni po poważnych kontuzjach, dożywały szczęśliwie 20 lat - mówi Scarlett Szyłogalis, prezes Fundacji i Schroniska dla koni "Tara". Z naszych nieoficjalnych rozmów z właścicielami koni wynika jednak, że miały one takie obrażenia, których się nie da wyleczyć.

W niedzielę na Służewcu, miała miejsce najważniejsza dla warszawiaków gonitwa - Wielka Warszawska. Tego dnia odbyło się dziewięć gonitw. Feralna gonitwa płotowa odbywała się jako pierwsza. Na tor wyścigowy przyszły tłumy ludzi, kolejka do kas ciągnęła się mniej więcej na kilometr, wiele osób było przebranych w tradycyjne warszawskie stroje, gościem była też prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.