NFL. Czy widzowie House'a znają się na futbolu?

- Czuję się jak zmiennik Toma Brady'ego - to zdanie padło w ostatnim odcinku ?Dr. House'a?, bardzo popularnego u nas serialu telewizyjnego, którego tytułowym bohaterem jest genialny doktor. Mnie zastanowiło, ilu widzów zrozumiało to porównanie.

Nawet dla wielkich fanów sportu Tom Brady pozostaje u nas postacią anonimową. Wyjaśniam, że to quarterback, czyli rozgrywający zespołu NFL, New England Patriots (futbol amerykański). Według wielu fachowców zawodnik perfekcyjny. Ma 33 lata (warto pamiętać, że zawodnicy do NFL trafiają po studiach, czyli najwcześniej w 23. roku życia), a już trzy razy zdobył Super Bowl, ma na koncie kilkanaście rekordów wszech czasów i we wrześniu przedłużył kontrakt na kolejne cztery lata - za 72 mln dol. Akurat wtedy, gdy kręcono ten odcinek "House'a", Brady był kontuzjowany właściwie przez cały sezon i zastępował go Matt Cassel.

Nad porównaniem, jak zastąpić geniusza, pewnie bym przeszedł do porządku dziennego, gdybym tego samego dnia nie trafił na inne w książce bardzo w Polsce popularnego Philipa Rotha. Gdy bohater opowieści skarży się na bóle w karku, ramionach i plecach, jego rozmówczyni pyta, czy to "od odpychania krytyków na długość ramienia jak futbolu". I znowu moja refleksja. Jeśli ktoś nie widział na oczy meczu NFL, a zna tylko piłkę kopaną, w odpychaniu rywala na długość ramienia widzi tylko faul i nieporadność. Co innego w futbolu amerykańskim, tam to jak najbardziej dozwolone, ale gdy naprzeciwko stoją 130-kilowe kolosy, można nabawić się bólów karku, ramion i pleców.

Takie porównania, których przykładów można by podać jeszcze tysiące, świadczą, że warto znać się choć trochę na sportach mało u nas popularnych. Oczywiście i bez tego można czytać Rotha czy oglądać "House'a", ale z tą wiedzą będzie to oglądanie i czytanie na pewno bogatsze.

Oczywiście trzeba jeszcze liczyć na odpowiednio wyedukowanego tłumacza, który u amerykańskich pisarzy nie będzie zamieniał słowa football na swojską piłkę nożną, co się, niestety, często zdarza.

Jeśli jednak chodzi o przekłady, mam gorszy "ulubiony" przykład. To cytat z książki znanego wydawnictwa - nazwisko autora i tytuł przemilczę z litości dla tłumacza.

"Najmocniejsza byłam w siatkówce (). Zostałabym kapitanem, gdybym tam była jeszcze rok. W 1940 pobiliśmy Roedean i zremisowaliśmy z Cheltenhamem".

W oryginale chodziło o netball - odmianę koszykówki stworzoną specjalnie dla kobiet, popularną przed wojną w Wielkiej Brytanii. W tym sporcie można zremisować, w siatkówce, której zresztą Brytyjczycy dopiero się uczą na igrzyska w Londynie - oczywiście nie.

Lokaut w NFL ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA