84 lata czekania czyli finały Pucharu Stanleya czas zacząć!

Przed rozpoczęciem kończącego się właśnie sezonu NHL połowa kibiców hokeja na całym świecie skłonna była założyć, że w wielkiej serii finałowej zmierzą się po raz trzeci z rzędu broniący trofeum hokeiści Pittsburgh Penguins z Detroit Red Wings. Druga połowa przyznawała, że o Puchar Stanleya prawdopodobnie zagra przynajmniej jedna z tych drużyn. Tymczasem hokejowy i szczerbaty, a jakże by inaczej, los uśmiechnął się tym razem do Philadelphia Flyers i Chicago Blackhawks i to właśnie one zagrają o największe (dosłownie) hokejowe trofeum świata. Oba zespoły na tryumf w Pucharze Stanleya czekają łącznie 84 lata. Początek serii finałowej w niedzielę w nocy. Transmisje wszystkich spotkań i ich powtórki w kanale ESPN America.

O NHL czytaj na Sport.pl ?

W tym roku finał Pucharu Stanleya okazał się sporą niespodzianką. Przynajmniej w połowie. Obecność Chicago Blackhawks może bowiem nie dziwić, gdyż za sprawą duetu Patrick Kane - Jonathan Toews kibice drużyny z Wietrznego Miasta od dwóch sezonów mogą znów chodzić z podniesionymi głowami.

W zeszłym sezonie po raz pierwszy od 2003 roku "Jastrzębie" awansowały do playoffs i zabrnęły aż do finały Konferencji Zachodniej, w której uległy jednak swym największym, rywalom - Detroit Red Wings. Teraz udało im się zakończyć sezon na drugim miejscu na Zachodzie, dzięki czemu w playoffs trafiali na teoretycznie słabszych rywali i kolejno wysyłali na wakacje Nashville Predators (4:2 w rywalizacji do czterech zwycięstw) i Vancouver Canucks (4:2).

 

Jak transfer Gretzky'ego wstrząsnął kibicami dwóch państw ?

 

W walce o miejsce w finale zmierzyli się z najlepszą drużyną Zachodu po sezonie zasadniczym - San Jose Sharks. Blackhawks skutecznie wybili jednak zęby Rekinom i awansowali do wielkiego finału już po czterech meczach. A propos zębów - w playoffs walka najlepszych hokeistów świata jest zawsze jeszcze szybsza, jeszcze efektowniejsza i jeszcze brutalniejsza niż w sezonie zasadniczym - w decydującym meczu z "Rekinami" obrońca Blackhawks Duncan Keith stracił aż siedem zębów. To dużo nawet jak na standardy NHL, ligi która się stomatologicznej protetyce nie kłania. Chwilę po tym wydarzeniu Keith wrócił jednak na lód. Także i w finałach można się spodziewać zatem ostrej walki do samego końca.

Do bram sensacyjności pukają jednak Flyers, którzy do playoffs awansowali z siódmego miejsca na Wschodzie, mając tyle samo punktów, co Montreal Canadiens, którzy uplasowali się tuż za nimi i zaledwie jedno oczko więcej niż New York Rangers, którzy na decydującą fazę sezonu już się nie załapali. Ich droga do finału była więc odwrotna niż Chicago, gdyż na dwóch pierwszych etapach spotykali się z teoretycznie mocniejszymi rywalami.

Teoria ta zawiodła, gdyż Flyers wyeliminowali najpierw New Jersey Devils (4:1), a następnie Boston Bruins (4:3). Dopiero w finale konferencji spotkali się z rozstawioną niżej drużyną - prawdziwą rewelacją rozgrywek i mordercą faworytów - Canadiens. Ekipa z Kanady po morderczych, siedmiomeczowych bojach odprawiła bowiem dwóch kandydatów do tytułu - najlepszą drużynę sezonu zasadniczego całej NHL Washington Capitals i obrońców tytułu Pittsburgh Penguins. Na Flyers jednak nie wystarczyło im już siły i Lotnicy wlecieli do wielkiego finału już po pięciu spotkaniach.

W finałowym starciu Blackhawks będą na pewno liczyć na swój popisowy duet Kane - Toews, który łącznie w playoffs zdobył już 46 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Naprzeciw nim stanie jednak najlepszy bramkarz tej fazy rozgrywek - broniący blisko 95 proc. strzałów Michael Leighton. Kibice "Lotników" z Filadelfii nadzieję przed finałami pokładają też w lewoskrzydłowym... Blackhawks Marianie Hossie.

31-letni Słowak, który przez 13 sezonów w NHL zdążył sobie wyrobić renomę wybornego snajpera, który kijem hokejowym może wiązać krawaty a w oku ma celownik laserowym, ostatnimi laty stał się też czymś w rodzaju talizmanu przynoszącego pecha swoim zespołom grającym o Puchar Stanleya. Dwa lata temu, kiedy występował w barwach Pingwinów z Pittsburgha jego zespół poległ w najważniejszej serii sezonu z Detroit Red Wings.

Po zakończeniu rozgrywek Słowak przeniósł się do Miasta Motorów i kiedy w wielkim finale ponownie spotkały się te same drużyny grał już z czerwonym skrzydlatym kołem na piersi. Znów jednak okazało się, że stoi po niewłaściwej stronie lodowiska, gdyż po Puchar sięgnęli Penguins. Teraz wszyscy czekają na to, czy w trzecim finale z rzędu uda mu się wreszcie wznieść nad głowę Puchar Stanleya. Na który kibice jednych i drugich czekają już zresztą bardzo długo. Po raz ostatni Blackhawks sięgnęli po to trofeum w roku 1961, zespół z Filadelfii 14 lat później.

Rozkład spotkań:

30 maja, godz. 02:00 Chicago Blackhawks - Philadelphia Flyers, mecz nr 1, powtórka o 14:30

1 czerwca, godz. 02:00 Chicago Blackhawks - Philadelphia Flyers, mecz nr 2, powtórka o 18:00

3 czerwca, godz. 02:00 Philadelphia Flyers - Chicago Blackhawks, mecz nr 3, powtórka o 11:30 i 19:30

5 czerwca, godz. 02:00 Philadelphia Flyers - Chicago Blackhawks, mecz nr 4, powtórka o 11:00 i 17:00

7 czerwca, godz. 02:00 Chicago Blackhawks - Philadelphia Flyers, mecz nr 5, powtórka o 11:30 i 20:00

10 czerwca, godz. 02:00 Philadelphia Flyers - Chicago Blackhawks, mecz nr 6, powtórka o 11:30 i 20:00

12 czerwca, godz. 02:00 Chicago Blackhawks - Philadelphia Flyers, mecz nr 7, powtórka o 11:00 i 17:30

Wszystkie mecze do obejrzenia na kanale ESPN America.

Penguins i Capitals zagrają w Winter Classic ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.