Gwiazdy MMA kontra UFC. Kto wygra sądową wojnę o miliony dolarów?

Praktyki monopolistyczne, niszczenie konkurencji, zamykanie ust zawodnikom i zaniżanie płac - to argumentacja liczącego 63 strony pozwu zbiorowego, który trafił do sądu w Kalifornii. Grupa byłych i obecnych gwiazd MMA walczy z właścicielem federacji UFC. Obie strony reprezentują prawnicze ?dream teamy?, znane z wygranych procesów z wielkimi korporacjami i odszkodowań idących w miliardy dolarów. Zapowiada się ostra sądowa batalia.

Wśród pozywających wielkie nazwiska świata MMA: Cung Le, John Fitch i Nathan Quarry. Główną oś ich pozwu stanowią praktyki monopolistyczne, które prowadzą do niszczenia konkurencyjnych federacji oraz ograniczanie zarobków zawodników. W pozwie zawodnicy MMA zarzucają federacji, że UFC zabrania im współpracy z innymi promotorami MMA, czerpie korzyści z zawodniczych umów marketingowych, do tego sama pozyskuje sponsorów dla siebie, a tym samym ogranicza sportowcom możliwość zarabiania pieniędzy.

Oliwy do ognia dolała umowa sponsoringowa z Reebokiem. Od czerwca 2015 roku przez sześć lat wszyscy zawodnicy będą występować w strojach przygotowanych przez tę samą firmę. Kontrakt wart jest 70 milionów dolarów, które mają być rozdzielone między zawodników. Ale umowa wiąże się ze sporymi obostrzeniami względem sportowców i ich partnerów indywidualnych, w tym m.in. zawodnicy nie mogą eksponować logotypów swoich sponsorów podczas walki i na imprezach towarzyszących.

- UFC kontroluje nasze wizerunki i nasze kariery, a to my powinniśmy mieć na to wpływ. Nie mamy prawa wyboru. Będę reprezentował wszystkich zawodników, także tych, którzy obawiają się otwarcie walczyć o swoje - powiedział Cung Le, który ma ciągle ważną umowę z UFC.

- Stworzyliśmy od podstaw popularny biznes, który wyszedł naprzeciw potrzebom kibiców i sportowców. Miliony ludzi oglądają nasze walki, dbamy o zdrowie i bezpieczeństwo naszych zawodników, a zawodnicy mogą dowolnie negocjować swoje kontrakty. Jesteśmy dumni z tego, co stworzyliśmy, i pewni naszej prawnej pozycji - broni się w oświadczeniu UFC.

Biznes wart miliardy

MMA to jedna z najdynamiczniej rozwijających się dyscyplin sportu. Skrót pochodzi od Mixed Martial Arts, czyli mieszanych sztuk walki. To dyscyplina, w której zawodnicy z różnych sportów i sztuk walki walczą wręcz. Reguły pozwalają na wiele, ale chronią zawodników przed trwałymi obrażeniami ciała, choć kontuzji nie brakuje. Sport jest niesamowicie widowiskowy, przyciąga coraz więcej kibiców.

Jeszcze w 2005 roku UFC zanotowała stratę wycenianą na 44 miliony dolarów. Ale ostatnia dekada to pasmo sukcesów sportowych, marketingowych i finansowych. UFC sukcesywnie przejmuje konkurentów. Szybko wchłonęła federacje Pride i World Extreme Cagefighting, a w 2011 roku za 34 miliony dolarów kupiła swojego głównego rywala - Strikeforce.

Zawody oglądają tysiące Amerykanów, a sportowcy cieszą się ogromną popularnością, dalece większą niż bokserzy czy zapaśnicy. Oprócz męskiej odmiany dynamicznie rozwija się także UFC kobieca. W 2014 roku federację UFC wyceniano na grubo ponad miliard dolarów, a zrzeszonych w niej jest 550 zawodników.

Pozycja lidera i ciągły rozwój dają UFC możliwość negocjacji wielkich kontraktów reklamowych i sponsoringowych. Pieniądze płyną do federacji szerokim strumieniem. O prawo do ubierania zawodników biły się Under Armor z Reebokiem. 100 milionów rocznie do kasy UFC wpłaca telewizja FOX, która w 2011 roku na siedem lat wykupiła prawa telewizyjne. Co więcej, walki pokazywane są w Kanadzie, Europie, Azji, Australii i na Bliskim Wschodzie. Programy telewizyjne przygotowane przez UFC docierają do 150 krajów i są komentowane w 22 różnych językach. Federacja szykuje się do globalnej ekspansji - swoje biura pootwierała w Brazylii, Kanadzie i Wielkiej Brytanii.

Pięć procent zysków dla zawodników

A ile w UFC zarabiają główni bohaterowie walk? Zawodnicy nie mają stałych pensji, są wynagradzani za walki. Suma zależy od klasy zawodnika, klasy rywala, typu walki, a także dodatków np. za udział w walce wieczoru czy dochodów ze sprzedaży walki w systemie pay-per-view. Najlepsi zarabiają krocie, choć do pensji największych gwiazd amerykańskiego sportu im daleko. W 2014 roku najwięcej zarobił Alistair Overeem - na jego konto wpłynęło 1 078 571 dolarów. Drugi na liście płac Michael Bisping zarobił 975 tys. dol., a w sumie 120 zawodników zarobiło więcej niż 100 tys. dolarów rocznie.

Ale patrząc na średnią zarobków, to już tak różowo nie jest. W porównaniu z rokiem poprzednim zarobki spadły o blisko 15 tys. dol. - przeciętnie zawodnik UFC w poprzednim roku zarobił około 75 tys. dol. Ponad połowa zawodników zarobiła mniej niż wynosi średnia dochodów dla amerykańskich gospodarstw domowych (45 tys. dol.).

O pieniądzach na nizinach UFC się nie rozmawia. - To byłby koniec mojej kariery - mówi jeden z zawodników zapytany o zarobki. - To byłoby samobójstwo - dodaje inny. Obaj nie godzą się podać swoich nazwisk.

- Do kieszeni zawodników trafia tylko ułamek z tego, co mogliby zarobić na wolnorynkowych zasadach - mówi Benjamin Brown, jeden z pełnomocników reprezentujących zawodników. - Powinni mieć zarobki zbliżone do bokserów, te sporty mają wiele podobieństw - dodał.

- Procentowy podział zysków daleko odbiega od tego, jak to wygląda w ligach z wielkiej czwórki. W UFC zawodnicy dostają jakieś pięć procent zysków - mówi Rob Maysey, pełnomocnik zawodników. I dodaje, że zarobki zawodników nie są współmierne do poświęcenia - każdy z nich wchodząc do klatki ryzykuje poważną kontuzję, która może zakończyć karierę lub skazać na kalectwo. - Zawodnicy MMA nie są wynagradzani odpowiednio do ryzyka, które wynika z ich profesji.

Prawnicze drużyny marzeń

Walka będzie długa i kosztowna. Serwis ESPN przypomina, że podobne sprawy potrafią trwać nawet do pięciu lat, a koszty szacuje się na około pięć milionów dolarów. - Jesteśmy pewni swego i gotowi na długą i wyczerpującą walkę - powiedział Nathan Quarry, były już zawodnik MMA i jeden z pozywających.

Do sądowej batalii oba obozy zatrudniły prawnicze "dream teamy". Zawodników reprezentować będzie Cohen Milstein Law Firm, znana m.in. z głośnego procesu przeciwko firmie Apple, w którym wynegocjowała wartą 450 mln dolarów ugodę. W zespole jest też Joseph Saveri Law Firm, która jest obecnie zaangażowana w procesy z Apple, Google czy Intelem, oraz firma Berger and Montague, która dla swoich klientów "wygrała" w sumie 22 miliardy dolarów.

UFC łatwo zawodnikom nie ustąpi. Do sądowej batalii też ściągnęła gwiazdy - firmy Boies, Schiller i Flexner LPP będą reprezentować interesy właściciela federacji. Sukcesy? M.in. Warta 4 miliardy dolarów ugoda w procesie Amercian Express przeciwko Mastercard i Visa.

Przykład z NCAA

Na korzyść zawodników UFC może przemawiać podobna sprawa, którą przeciwko NCAA wniósł koszykarz Ed O'Bannon. Zarzucał on stowarzyszeniu, że wykorzystuje wizerunek futbolistów i koszykarzy do celów komercyjnych. Jego zdaniem zawodnicy powinni otrzymywać z tego tytułu rekompensatę za użycie wizerunku. NCAA broniła się, że płacenie zawodnikom będzie godzić w idee amatorskiego sportu. Ale choć NCAA jest organizacją non profit, zarabia krocie na futbolowej i koszykarskiej lidze. Za same prawa do transmisji telewizyjnych dostaje 700 mln dol. rocznie. Na kontach ma dziesiątki milionów dolarów, a setki milionów poupychanych w różnych inwestycjach. Przychody całego sportu uniwersyteckiego w USA wynoszą około 7 mld dol., czyli mniej więcej tyle, ile roczne przychody Bundesligi i Premier League razem wziętych.

W pierwszej instancji sąd przyznał rację O'Bannonowi. Sportowcy dostaną należne im pieniądze - każdy ma prawo do założenia specjalnego funduszu, na którym będą akumulowane środki m.in. ze sprzedaży praw telewizyjnych (nie mogą przekroczyć 20 tys. dol. i 5 tys. dol. rocznie) wypłacane po zakończeniu kariery akademickiej. - To naprawdę drobna zmiana, która może mieć ogromne konsekwencje. To dopiero początek - powiedział O'Bannon.

Choć decyzja sądu jest przełomowa, to na razie amerykański sport nie przewrócił się do góry nogami. W listopadzie NCAA złożyło apelację. Ciąg dalszy sprawy w styczniu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.