Sport w Ameryce. Niebezpieczne zabawy z bronią

Sześcioletni Jack Pinto uwielbiał Victora Cruza, skrzydłowego drużyny mistrza NFL, New York Giants. Rodzice pochowali go w koszulce idola, a Cruz upamiętnił chłopca na swoich butach. Dramatyczne historie z bronią palną dotykają w USA także sportu.

Pinto to jedna z dwadzieściorga dzieci oraz sześcioro dorosłych, które padły ofiarą szaleńca w Newtown. Cruz, gdy usłyszał o oddaniu swojego małego fana, napisał na swoich butach w meczu z Atlanta Falcons, "RIP Jack Pinto" oraz "Jack Pinto My Hero". W środę Cruz pojechał do Newtown, by spotkać się z rodziną chłopca. Zabrał ze sobą narzeczoną i malutką córeczkę. Po rozmowie z rodziną chłopca, po spotkaniu z dziećmi ich sąsiadów i lokalną drużyną młodych futbolistów, poruszony Cruz powiedział, że jego patrzenie na świat na zawsze się zmieniło.

Setki, jeśli nie tysiące sportowców w różny sposób uczciło ofiary strzelaniny w Newtown.

Nie zmienia to jednak tego, że to właśnie zawodowi sportowcy w USA są jednymi z gorliwszych wyznawców "kultu broni", którzy dają zły przykład swoim kibicom.

Raptem trzy tygodnie temu Jovan Belcher, zawodnik Kansas City Chiefs (NFL), zamordował swoją byłą dziewczynę Kasandrę Perkins, umieszczając w jej ciele dziesięć pocisków. Potem pojechał na klubowe obiekty i popełnił samobójstwo. Użył dwóch różnych broni. Obie były legalne, na obie miał pozwolenie.

O wiele większy arsenał miał Jayson Williams, były zawodnik NBA. Prezentował go gościom w swoim domu, gdy okazało się, że jedna ze strzelb była nabita. Pocisk zabił 55-letniego Costasa Christofiego. W 2010 r. po ośmioletnim procesie sąd skazał byłego koszykarza na pięć lat więzienia.

Vernon Forrest, były mistrz świata w boksie w wadze półśredniej i junior średniej, zginął trzy lata temu. Został napadnięty na stacji benzynowej, przestępca wymierzył w niego broń i zabrał pieniądze. Forrest jednak też był uzbrojony, wyjął pistolet i zaczął gonić napastnika. Wywiązała się strzelanina. Okazało się, że przestępców było więcej. Jeden z nich strzelił Forrestowi w plecy.

W styczniu 2010 r. Gilbert Arenas przyniósł do szatni Washington Wizards swoje trzy pistolety. Gdy doszło do jego sprzeczki z kolegą z drużyny Javarisem Crittentonem, okazało się, że on też ma broń w szafce. Arenas bagatelizował sprawę, tłumacząc, że obaj popisywali się przed sobą, który ma większy pistolet. Szefowi ligi Davidowi Sternowi nie było do śmiechu. Zawiesił obu graczy.

To tylko przykłady. Taką listę można byłoby ciągnąć jeszcze długo. Według statystyk Amerykanie mają 310 milionów sztuk broni palnej (nie licząc tej, która posiada armia). Na głowę każdego mieszkańca po jednej. Gdyby ograniczyć liczenie tylko do sportowców, ta średnia pewnie byłaby wyższa. Wielu ma bowiem całe arsenały. Wielkim zwolennikiem prawa do posiadania broni jest legenda NBA Karl Malone. Uwielbia polować. Pierwszy strzał z karabinu oddał w wieku 8 lat. Należy do Narodowego Stowarzyszenia Strzeleckiego Ameryki (NRA). Chętnie pozuje do zdjęć ze swoim karabinem snajperskim. Swój arsenał chętnie prezentuje też w internecie Chris Kaman z Dallas Mavericks. Ciężki karabin maszynowy kalibru 50 mm testował z kolegami na starym taurusie, czym pochwalił się na YouTubie. Kolega Sebastiana Janikowskiego z Oakland Raiders Lito Sheppard ma 17 sztuk broni.

Ryzyko śmierci z broni palnej jest w USA 20 razy większe niż w innych krajach rozwiniętych. Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony

Więcej o:
Copyright © Agora SA