Jędrzejczyk z rodzinnym wsparciem w Dallas. Najpierw wygrana, potem wspólne wakacje

Joanna Jędrzejczyk wielu okazji do spotkań z rodziną nie ma. Od jesieni zeszłego roku na stałe trenuje w USA. Swoje walki toczy tysiące kilometrów od Polski. Nie znaczy to, że w tych ważnych momentach jest sama. Od kiedy została mistrzynią najlepszej organizacji MMA na świecie, przy oktagonie wspiera ją m.in. siostra Kasia, szwagier Krzysztof i narzeczony Przemek. Właśnie wyruszyliśmy z nimi na UFC 211 w Dallas.

- Na nogach jestem już 24 godziny - liczy narzeczony Jędrzejczyk Przemysław Buta, który nie jest nawet w połowie drogi, by zobaczyć Asię. - Wczoraj byłem w pracy, wieczorem oglądałem Ligę Mistrzów, potem pojechałem do Kasi i Krzyśka, w nocy wyjechaliśmy z Olsztyna do Warszawy, stąd lecimy do Frankfurtu. Po trzech godzinach z przesiadką, czeka nas jeszcze 11 godzinny lot do Dallas.

Najbardziej zagorzali kibice mistrzyni jednak nie narzekają. Jeżdżą za nią od pierwszej gali, na której olsztynianka obroniła mistrzowski tytuł. To było staracie w Jessicą Penne w Berlinie. Kolejne podróże były bardziej odległe.

- Byliśmy w Melbourne, Las Vegas i Nowym Jorku - wylicza siostra Katarzyna. - To zawsze jest większa motywacja. Chcemy być z nią blisko, wspierać, kibicować, a przy okazji możemy zawsze coś pozwiedzać - dodaje Krzysztof. - Najfajniej do tej pory było chyba w Vegas, Nowy Jork też zrobił na nas wrażenie - twierdzą zgodnie.

O to co dzieję się na ringu przeważnie nie muszą się martwić. Nie denerwowali się nawet podczas ostatniego elektryzującego całą Polskę pojedynku z Karoliną Kowalkiewicz. - Elektryzującego tylko w czwartej rundzie - uśmiecha się Krzysztof. - Siedzieliśmy akurat blisko monitorów mieliśmy podgląd na wyniki. Wiedzieliśmy, że Aśka wyprowadziła dwa razy więcej ciosów. Nie wydawało mi się, by oprócz tej czwartej rundy rywalka jakoś jej zagroziła - dodaje. Zdaniem Przemka na razie nie było takiego pojedynku, który Joasia przeżywała jakoś szczególnie. - Na każdym jest skoncentrowana tak samo. Jej rywalki naprawdę potrafią walczyć, wiedzą po co tam są. Każda z tych walk była dla niej ciężka - wyjaśnia. O losy rywalizacji z Jessicą Andrade jest spokojny. Jak zwykle. - One się znają, razem sparowały. Aśka doskonale wie na co stać Brazylijkę. Jest do tego pojedynku dobrze przygotowana, liczę, że starcie skończy się szybko - tłumaczy nam jej chłopak. Najważniejsze jest jednak ósme z rzędu zwycięstwo w UFC. Nie ważne po jakim scenariuszu. - Dla nas w sumie mogłaby kończyć te walki w pierwszej rundzie, szybciej byłoby po sprawie - myśli głośno Krzysztof. - Więcej rund to więcej emocji - uśmiecha się natomiast siostra Kasia.

Najbliżsi w Dallas zobaczą się z Asią po dwumiesięcznej przerwie.

-Jeśli chodzi o nas, to teraz mamy związek na odległość. One nie są ani łatwe, ani przyjemnie. Dla dobra kariery Asi podjęliśmy jednak taką decyzję. Trzeba się poświęcić. Tym bardziej, że Asia z treningów w Top Team America jest bardzo zadowolona. Ma tam znakomity sztab trenerski, świetnych fizjoterapeutów i dietetyków. Pod tym względem myślę, że zmiana wyszła jej na dobre - przyznaje jej narzeczony.

- Oczywiście, że trochę nam jej brakuje, ale są telefony, jest internet, więc w sumie czasem mam wrażenie jakby była z nami - tłumaczy Kasia. - Ma swoje 5 minut musi je wykorzystać - dodaje Krzysztof. - Po walce zresztą robimy sobie z nią tygodniowe wakacje w Miami, wykorzystamy ten czas jak się tylko da - zdradzają. Pojedynek z Jessicą Andrade w obronie mistrzowskiego pasa zaplanowano na 13 maja. Już teraz zapraszamy jednak czytelników Sport.pl na codzienne relacje z Dallas, przed UFC 211. Oglądaj UFC 211 o 04:00 w nocy z soboty na niedzielę 14 maja, tylko na Extreme Sports Channel

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.