- Proszę publiczność o spokój i zaprzestanie gwizdów. Mamed to wielki mistrz, który "stworzył" KSW i należy mu się szacunek - powiedział Karaoglu. Chalidow chciał mu nawet oddać swój pas, ale Turek go nie przyjął.
- Walkę wygrałem, chociaż miałem złamaną nogę i rękę. Jedno jest pewne. Nie ma szans na rewanż. Mamed to mój przyjaciel i nie chcę bić się z przyjaciółmi... - oświadczył "przegrany".
Chalidow był równorzędnym rywalem dla Karaoglu tylko w pierwszej rundzie. W drugiej i trzeciej cały czas "zapraszał" rywala do parteru, ale Karaoglu wolał bić się w stójce. Chalidow otrzymał ostrzeżenie od sędziego, gdyż unikał walki, cały czas słaniał się na nogach i nawet nie próbował wyprowadzać ciosów. Nawet polscy kibice gwizdali na Chalidowa i byli zażenowani ostateczną decyzją sędziów.