Dzięki niemu Robert Lewandowski wszedł na szczyt. Cichy bohater [IKONA SPORTU]

Nie rzuca się w oczy, nie od razu zachwyca warsztatem, ale jeśli się przyjrzysz - dostrzeżesz jego kunszt. Thomas Mueller w kategorii "aktor drugoplanowy" zgarnąłby wszystkie możliwe nagrody, bo doskonale rozumie swoja rolę, nieprzesadnie walczy o uwagę widza i zachwyca epizodami. Musiał tylko trafić na dobrego reżysera.

Ikona Futbolu to plebiscyt Sport.pl, w którym wybieramy najlepszych: piłkarza, piłkarkę oraz trenera roku. O szczegółach przeczytasz tutaj >>

Zobacz wideo Ikona Futbolu 2020 - plebiscyt Sport.pl

Niko Kovac, poprzedni trener Bayernu, konsekwentnie go pomijał, sadzał na ławce rezerwowych, dziennikarze pisali wtedy, że Mueller zaprzepaszcza swoją karierę, a on po dziesięciu latach spędzonych w klubie czuł, że dochodzi do ściany. - Rzeczywiście tak było, pod koniec zeszłego roku. A parę miesięcy później? Rekord asyst, mistrzostwo, puchary, słońce, lato. To pokazuje jak szalony jest futbol - śmiał się w niedawnej rozmowie z "Sueddeutsche Zeitung".

Robert Lewandowski: "Z Thomasem obok jest mi łatwiej" 

Doszło do tego, że w listopadzie 2019 wielu widziało go poza Bayernem. Sam dopuszczał taką myśl, choć trudno było się z nią oswoić. Bo jak zostawić z dnia na dzień stadninę koni, w której prowadzenie wkłada całe serce, te wszystkie psy i króliki, które hoduje? I jak miałby grać dla innego klubu? W Bayernie jest, odkąd skończył dziesięć lat, w 2009 zadebiutował w pierwszej drużynie, nikt w tej szatni nie siedzi dłużej od niego. Na szczęście w porę przyszedł Hansi Flick i rozgonił chmury. Znał jego potencjał i od początku miał na niego pomysł: żadnego rzucania po pozycjach, żadnego sadzania na ławce, tylko pewne miejsce za plecami Roberta Lewandowskiego. Obaj na tym skorzystali - Polak ma za sobą rekordowy sezon z 34 golami w lidze, zgarnia indywidualne wyróżnienia, a Mueller cieszył się z 21 asyst i jest w tak znakomitej formie, że o ponowne powołanie go do niemieckiej kadry dopominają się kibice i eksperci. Joachim Loew zrezygnował z niego w marcu 2019 roku. Ale nie o samą formę chodziło, a o ogólne odmładzanie reprezentacji.

- Z Thomasem obok jest mi łatwiej. Uzupełniamy się, bardzo mi pomaga, jest ruchliwy, więc czasami wydaje się, jakbyśmy mieli w polu karnym jednego dodatkowego zawodnika. Dzięki niemu mam więcej swobody, nie może mnie kryć dwóch lub trzech rywali - tłumaczy Polak. 

Puste stadiony pomogły zrozumieć jego fenomen

Wiele o Muellerze już wiedzieliśmy: że chociaż nie wygląda na najlepiej skoordynowanego, to z piłką przy nodze potrafi wiele - asystuje częściej niż zawodnicy uchodzący za najbardziej kreatywnych, strzela tyle goli, że niejeden napastnik może pozazdrościć. Że jest ambitny, że ma do siebie dystans, więc stać go na stwierdzenie: "po prostu piłka w polu karnym trafia mnie w stopy i tak zdobywam większość bramek". Że to bardzo ważna postać w szatni, że wychowanek idealny, bo ma obsesję na punkcie sukcesu, jest związany z ojczyzną i pozostaje trochę specyficzny, czyli uosabia Bayern.

Wiedzieliśmy też, że ma świetne poczucie humoru i celne spostrzeżenia odnośnie do futbolu, więc koledzy z Bayernu już od lat wypychają go przed kamery. A on specjalnie nigdy się nie wzbraniał, wręcz przeciwnie - gdy podczas konferencji prasowych rzecznik Bayernu przypominał o zasadzie "jedno pytanie od jednego dziennikarza", Mueller pytał: "Dlaczego? Mamy czas". I konferencja rozciągała się do godziny. Albo jak połączył się z dziennikarzami przez Internet i odpowiadał na przeróżne pytania po wygraniu Ligi Mistrzów - od sportowych po prywatne, aż jedno z nich okazało się bardzo niewygodne. Zaczął wtedy mówić okrągłymi zdaniami. W końcu sam stwierdził: "Uff, zaraz wybiją dwie minuty, jak odpowiadam, a w zasadzie niczego nie powiedziałem". Gdy na chwilę przerwało połączenie, stwierdził: - Spokojnie, jestem przyzwyczajony. Zawsze się tak dzieje w autobusie, gdy jadąc na mecz, oglądamy Bundesligę

Ale dopiero puste stadiony pokazały, jak wiele znaczy dla zespołu. Mueller na boisku wciąż krzyczy, podpowiada, dowodzi resztą kolegów. Tego wymaga od niego Hansi Flick, wiedząc, jak doskonale interpretuje grę. To on w meczu z RB Lipsk krzyczał do Jamala Musiali, by uderzył na bramkę, a później pierwszy podbiegł z gratulacjami. A zaraz po tym jak Bayern gola stracił, pytał obrońców i defensywnych pomocników, "czy ktoś wreszcie weźmie odpowiedzialność". Był zły, bo Lipsk atakował bez większych przeszkód. Dziennikarze oglądający mecze na Allianz Arenie doceniają, jak Mueller podpowiada młodym piłkarzom, jak buduje ich pewność siebie, komplementując udane zagrania. To lider drużyny, którego można w pełni docenić dopiero na pustym stadionie. 

- Thomas jest jednym z tych, którzy organizują naszą grę w defensywie i dają sygnał do natychmiastowej próby odebrania straconej piłki - przyznał Flick. 

- Od kilku lat podpowiadam kolegom na boisku, ale teraz trener wręcz ode mnie tego oczekuje. Chce słyszeć, jak krzyczę do kolegów. Powtarza nam, że na boisku mamy wzajemnie być swoimi trenerami. Poza tym, gdy stadiony są puste, ma to dodatkowy sens, bo słyszą cię koledzy ustawieni nawet daleko od ciebie: krzyczysz "w lewo" i widzisz, jak cały zespół się przesuwa. To działa i pomaga nam wygrywać - mówił w wywiadzie dla "Sueddeutsche Zeitung". - Odniosłem też wrażenie, że na pustych stadionach jesteśmy bardziej skupieni, czujniejsi niż z kibicami. Więcej osób zabiera na boisku głos, lepiej słyszysz wszystkich dookoła i przez to zachowujesz lepszą koncentrację, jesteś bardziej zaangażowany w mecz - opisywał, zapytany o to jak zmieniła się gra w ostatnim roku.

Jego dobry kontakt z młodymi piłkarzami stał się teraz argumentem do ponownego powołania go do reprezentacji Niemiec. Niewątpliwie zdolnemu pokoleniu piłkarzy przydałby się na boisku taki mentor. Dyskusja jest tym ciekawsza, że gorszy moment kadry zbiegł się z najlepszą formą Muellera w karierze. W tym sezonie ma już dziewięć goli i dziewięć asyst - spośród piłkarzy Bayernu tylko Lewandowski częściej trafiał do siatki. Jako jedyny gracz z pola wystąpił we wszystkich meczach Bundesligi.

Ale słuchając samego Muellera, można odnieść wrażenie, że jest poza tą dyskusją. Mówi "zobaczymy, co będzie. Następne dopiero w marcu, postaram się do tego czasu utrzymać taką formę" i jednocześnie przekonuje, że nawet z Loewem jako selekcjonerem ta kadra może błyskawicznie się rozpędzić i osiągnąć sukces na Euro. W to nie wierzą chociażby Stefan Effenberg i Lothar Matthaeus, którzy na siłę wciskają Muellera do kadry. Flick nie podpowiada Loewowi, najlepiej wiedząc, że nie ma to sensu, bo Jogi i tak zrobi po swojemu. Za to nieustannie Thomasa komplementuje: "Nie potrafię wyobrazić sobie Bayernu bez niego. Jego największą zaletą jest to, że pozostaje nieuchwytny dla przeciwnika, zawsze znajduje się w odpowiednim miejscu na boisku".

"Od czasów Pepa Guardioli nasza gra nie była tak uporządkowana"

Mueller z Flickiem mają doskonałe relacje, odkąd poznali się na zgrupowaniach reprezentacji. Hansi był wtedy asystentem Loewa. Thomas ufa mu niemal bezgranicznie, dlatego, zanim przedłużył kontrakt z Bayernem do 2023 roku, poczekał, aż nową umowę podpisze Flick. Musiał mieć pewność, że klub traktuje go poważnie.  

- Teraz czuję się perfekcyjnie. Od czasów Pepa Guardioli nasza gra nie była uporządkowana tak dobrze, jak teraz. Dużo lepiej pracuję, gdy jesteśmy zorganizowani w ofensywie i działamy według pewnych założeń, niż wtedy, gdy nasza gra do przodu opierała się na pojedynczych akcjach. Guardiola o wiele rzeczy nas pytał, mogliśmy przedstawić mu swoje preferencje, powiedzieć o swoich mocnych i słabych stronach, a on brał to pod uwagę i układał taktykę. I nie było możliwości, że ktoś się nie zastosował do jego poleceń, bo momentalnie był zmieniany. U Hansiego jest podobnie. Znam siebie i wiem, czego potrzebuję, żeby dobrze grać i pomagać drużynie - mówił "Sueddeutsche Zeitung".

Pociągnięty za język zaczął zdradzać szczegóły: "Pozycja w centrum, za napastnikiem, nie na skrzydle. No i jasne procesy całego zespołu, żebym mógł się w nich odnaleźć. Jeśli dochodzimy do momentu, w którym nie muszę na kogoś patrzeć, żeby wiedzieć, co się wydarzy, wtedy jestem naprawdę dobry". I z Lewandowskim tak się właśnie rozumie. Asystował mu już ponad pięćdziesiąt razy i pomógł wdrapać się na podia najważniejszych piłkarskich plebiscytów.

Więcej o:
Copyright © Agora SA