Rośnie nowa potęga piłkarska. Niedawno nie miała jeszcze swojej ligi [IKONA FUTBOLU 2020]

To prawdopodobnie ostatni rok, w którym w piłkarskich plebiscytach nie są nominowani gracze z USA. Amerykanie podbijają Barcelonę czy Chelsea, nigdy też nie byli tak licznie reprezentowani w Lidze Mistrzów. Prestiżu i rozpoznawalności nabiera też tamtejsza reprezentacja piłkarska. - Jeszcze niedawno grało się z Amerykanami. Teraz będzie grało się przeciwko Pulisicowi, Destowi, de la Fuente - ocenia w rozmowie ze Sport.pl Janusz Michallik, były reprezentant USA, a obecnie komentator ESPN.

Ikona Futbolu to plebiscyt Sport.pl, w którym wybieramy najlepszych: piłkarza, piłkarkę oraz trenera roku. O szczegółach przeczytasz tutaj >>

Zobacz wideo Wybieramy Ikonę Futbolu 2020 - plebiscyt Sport.pl

Kacper Sosnowski: Konrad de la Fuente z Barcelony został niedawno siódmym Amerykaninem, który zagrał w tym sezonie Ligi Mistrzów. To nowy rekord. Przez ostatnie osiem lat był też tylko jeden reprezentant USA w La Liga, teraz jest trzech. Amerykanie znów stają się ważni dla Europy?  

Janusz Michallik: Już są. Ale w kraju tak wielkim jak Stany Zjednoczone, tak bogatym w talenty, to było do przewidzenia. Tutejsi gracze chętnie myślą o wyjeździe na Stary Kontynent. Widzą, co osiągnął tam Cristian Pulisic, zresztą nie tylko on. W pierwszej grudniowej kolejce Ligi Mistrzów w wyjściowych składach drużyn mieliśmy Pulisica z Chelsea, Westona McKennie z Juventusu, Sergino Dest od dawna jest już niemal w podstawowym składzie Barcelony, choć pewnie o miejsce będzie walczył jeszcze z kontuzjowanym Sergi Roberto. W BVB grał też Giovanni Reyna, a Tyler Adams z RB Lipsk wyszedł na druga połowę. Do tego jest następnych 10-15 zawodników z Europy, którzy w swoich klubach stają się ważnymi postaciami. Zresztą Gregg Berhalter powołał ich na ostatnie towarzyskie mecze USA w Europie z Walią i Panamą.  

Podczas tych meczów znakomicie widać było, jak wielu Ameryka ma w Europie utalentowanych graczy. To były dla selekcjonera USA ważne spotkania?  

Bardzo ważne, z kilku względów. Przede wszystkim to były pierwsze mecze od roku. Wcześniej w ich rozgrywaniu przeszkadzała epidemia. Po drugie od dawna wiadomo było, że trener Berhalter nie powoła na nie żadnych graczy z MLS, bo liga nadrabia zaległości. Była więc szansa na przejrzenie europejskich graczy i odmłodzenie drużyny. Po tej porażce z Trynidadem i Tobago, która kilka lat temu wykluczyła Amerykanów z mundialu w RPA, wszyscy chcą odmłodzonej reprezentacji. Czekają na jej konsolidację, bo myślą nie tylko o MŚ w 2022, ale też mundialu, który w 2026 roku czeka nas w Ameryce. Gracze tak młodzi jak McCennie, Dest, Reyna, Adams, de la Fuente, którzy już odgrywają ważne role w najlepszych klubach na świecie, będą przyszłością tej reprezentacji.   

Do tego są jeszcze inni. Jest taki Ulysses Llanez, który gra w Heerenveen i jest niezwykle utalentowany. Jest taki Nicholas Gioacchini, który gra w Ligue 2 (Caen). Teraz znaleźli Johnny'ego Cardoso, który występuje w brazylijskim Internationalu. Jest Antonee Robinson, podstawowy gracz Fulham. Jest również choćby Timothy Weah, syn sławnego George'a. Na ławce w Wolverhampton zaczyna siedzieć Owen Otasowie, w Werderze Brema dobrze radzi sobie Josh Sargent, który pewnie będzie wypychał z kadry takiego Jozy'ego Altidore'a. To wszystko są bardzo ważni, młodzi zawodnicy. Pewnie zobaczymy ich na igrzyskach olimpijskich, jeżeli te się odbędą. To może być dla nich ważna impreza, jeśli chodzi o nabieranie doświadczenia, przed mistrzostwami świata w 2022 roku. Oczywiście najpierw trzeba się na nie zakwalifikować.   

Wymienił pan kilkunastu ważnych i przyszłościowych dla USA graczy z Europy. Jeszcze pięć lat temu o takie wyliczenie byłoby trudno.

Rzeczywiście był taki okres, że ta Europa była wielkim wyzwaniem dla młodych graczy, którzy może nie byli na nią przygotowani. Nie chodzi o umiejętności, tylko fakt wyjazdu za ocean w wieku 16-17 lat. To jednak dla młodego człowieka jest duży krok. Dlatego niektórzy pewnie woleli zostać w MLS. Po tym jednak jak kilku z nich wyjechało do Europy z rodzicami, bo Pulisic pojechał tam z tatą, Reyna z mamą, z którą praktycznie mieszka, to zaczęło się to zmieniać.  

A może piłkarska Europa wcale nie była dla nich marzeniem, a MLS dawała komfort? Były w niej coraz lepsze zarobki, znakomite warunki, dwa miesiące płatnego urlopu. Po co przenosić się tak daleko?  

Nie o to chodzi. To nie był brak ambicji czy eldorado, jakiego doznawali w MLS. Każdy tu chce grać w najlepszych drużynach europejskich. Myślę, że jeszcze podniósł się poziom graczy, zaczęły coraz liczniej zgłaszać po nich europejskie marki, które nie musiały tu wydawać fortuny. Amerykańskie kluby zobaczyły, że na młodych można nieźle zarobić, a na wyobraźnię wszystkich podziałały przypadki wychowanków amerykańskich akademii - Westona McKenniego czy Tylera Adamsa. Piłkarze dużej klasy zostali pozyskani przez europejskie kluby za darmo lub prawie darmo. Wszyscy wiedzą, jak dużym krajem jest Ameryka, że MLS jest coraz lepsza, więc warto patrzeć na tutejszych młodych.   

Tylko czy zainteresowanie amerykańskimi graczami to sukces amerykańskiej filozofii piłkarskiej? Fuente pół życia spędził w Barcelonie, Dest urodził się w Holandii i trenował m.in. w szkółce Ajaksu, Yunus Musah futbolu nauczył się w Arsenalu.  

Oczywiście tak, choć dla amerykańskiej reprezentacji to bez znaczenia. Był kiedyś taki czas, jak kadrę prowadził Juergen Klinsmann, że w kadrze było trochę piłkarzy niemieckiego pochodzenia. Jak teraz patrzy się na Yunusa Musaha, to każdy go by w tej reprezentacji widział, ale mimo że zawodnik Valencii wystąpił w meczu z Walią i Panamą, to nie jest pewne, czy w tej kadrze będzie grał. Chcą go też Anglicy. Jest o niego walka. Amerykanie teraz bardziej zwracają uwagę na swoich graczy, którzy występują w Europie. Zobaczymy, jakie to da efekty.  

Amerykańska piłka jest mocniejsza również przez wzrost poziomu MLS i jej zaplecza - USL? Macie lepsze szkolenie, lepszych trenerów?    

Tutejsze rozgrywki z każdym rokiem się rozwijają, coraz więcej zawodników dostaje w nich szansę. Przypominam tylko, że jak ja grałem w reprezentacji USA, to kraj ten nie miał jeszcze ligi. Do amerykańskiego mundialu w 1994 roku szykowaliśmy się właściwie jako klub, zamknięci gdzieś w ośrodku w Kalifornii. Teraz jest tu też dobrze funkcjonująca druga liga. To ważne, bo zawodnicy, którzy się nie mieszczą w ekipach MLS, mają gdzie grać i gdzie się rozwijać. Tam też znajdziemy dużą grupę młodych piłkarzy. Oni są dalej obserwowani przez drużyny MLS i mają komu się pokazywać.  

Myślę, że brak kwalifikacji do MŚ 2018 przyspieszył tylko pewien proces polegający na zmianie generacji piłkarzy w reprezentacji. To, że sporo amerykanów gra obecnie w Europie na wysokim poziomie i do tego w znakomitych klubach, też temu procesowi pomaga. Ten krok w przód amerykańskiej piłki był efektem kilku czynników.  

Rośnie też prestiż amerykańskiego soccera. 

Im więcej zawodników gra w tych dobrych europejskich klubach, tym coraz większy respekt jest też dla narodowej reprezentacji USA. Nie mówię, że wszyscy będą się jej teraz bać, ale będą wiedzieć, kto w niej gra. Jeszcze niedawno grało się z Amerykanami. Teraz będzie grało się przeciwko Pulisicowi, Destowi, de la Fuente itd. Tych graczy nie trzeba będzie przedstawiać gwiazdom z Niemiec czy Francji, bo oni będą je doskonale znali. To też będzie ważnym czynnikiem psychologicznym dla amerykańskiej drużyny. No bo kto w niej gra? Zawodnicy z Barcelony, Chelsea, Dortmundu itp. 

France Football w tym roku Złotej Piłki nie organizuje, w nagrodzie przyznawanej przez FIFA nie ma Amerykanina, podobnie jak w przeprowadzanej przez Sport.pl Ikonie Futbolu 2020. Myśli pan, że to ostatni taki rok?  

Bardzo możliwe. Jeśli tylko kontuzje ominą Pulisica, który ostatnio ma ich trochę za dużo, to jest to człowiek, który może być w trzydziestce, czterdziestce najlepszych piłkarzy nominowanych w różnych plebiscytach. To niezwykle utalentowany piłkarz, znakomicie rozumie się Olivierem Giroud, dobrze się na nich patrzy. Jest i będzie coraz ważniejszą postacią Chelsea. Dest też w takich plebiscytach powinien być zauważalny. Zaskoczyło mnie, jak on szybko wszedł w Barcelonę. Jest dynamiczny, odważny. Musi jeszcze tylko popracować nad swymi wrzutkami, choć do poziomu Daniego Alvesa trudno się szybko zbliżyć. Tym bardziej że to po pierwsze solidny obrońca, a zawsze wśród nominowanych kogoś z tej pozycji trzeba wybrać. Jak będzie dalej grał tak, jak gra, to ma szanse. I jeszcze jedna rzecz - jako gracz Blaugrany jest mocno eksponowany. Nie zapomnijmy, że są też plebiscyty na odkrycia roku, największego talentu czy młodzieżowca. W tych kategoriach Amerykanie w 2021 roku na sto procent powinni mieć swoich nominowanych. Przy takiej grupie ciekawych utalentowanych graczy nie ma innej opcji. 

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że u młodych są wahania formy, a w tych klubach, gdzie grają, jest olbrzymia konkurencja. By prognozować przyszłość tych chłopaków, dobrze jeszcze trochę poczekać. Jeśli jednak chodzi o teraźniejszość, wygląda ona coraz lepiej i ciekawiej.  

Kto powinien zostać Ikoną Futbolu 2020 w kategorii piłkarz?
Alejandro Gomez (Atalanta)
0%
Josip Ilicić (Atalanta)
0%
Robert Lewandowski (Bayern)
78%
Thomas Mueller (Bayern)
0%
Thiago Alcantara (Bayern/Liverpool)
0%
Alphonso Davies (Bayern)
0%
Joshua Kimmich (Bayern)
0%
Manuel Neuer (Bayern)
1%
Serge Gnabry (Bayern)
0%
Leon Goretzka (Bayern)
0%
Lionel Messi (Barcelona)
4%
Erling Haaland (Borussia Dortmund)
3%
Lautaro Martinez (Inter)
0%
Cristiano Ronaldo (Juventus)
4%
Paulo Dybala (Juventus)
0%
Ciro Immobile (Lazio)
0%
Virgil van Dijk (Liverpool)
0%
Mohamed Salah (Liverpool)
0%
Sadio Mane (Liverpool)
0%
Trent Alexander-Arnold (Liverpool)
0%
Kevin De Bruyne (Manchester City)
0%
Raheem Sterling (Manchester City)
0%
Zlatan Ibrahimović (Milan)
4%
Bruno Fernandes (Manchester United)
1%
Neymar (Paris Saint-Germain)
0%
Kylian Mbappe (Paris Saint-Germain)
1%
Karim Benzema (Real Madryt)
0%
Sergio Ramos (Real Madryt)
2%
Thibaut Courtois (Real Madryt)
0%
Lucas Ocampos (Sevilla)
2%
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.