Elena Congost i jej przewodnik Mia Carol Bruguera już finiszowali maraton w kategorii T12 dla osób niewidomych na igrzyskach paralimpijskich w Paryżu. Mężczyznę na kilka metrów przed metą zaczęły jednak łapać skurcze, a zawodniczka próbowała pomagać mu i dokończyć bieg. Finalnie udało im się dobiec na trzeciej lokacie gwarantującej medal olimpijski. Radość zepsuli jednak sędziowie.
Congost przekroczyła linię mety z ledwo trzymającym się na nogach przewodnikiem. Na ostatnich metrach to jednak zawodniczka musiała pomagać partnerowi i na około pięć metrów przed finiszem popełniła błąd. Konkretnie to puściła linkę, którą w trakcie maratonu dla osób niewidomych muszą być złączeni zawodnik i przewodnik.
Dosłownie Congost owej linki nie trzymała zaledwie przez chwilę, ale nie umknęło to uwadze sędziów. Ci podjęli zgodną z regulaminem, ale nieludzką decyzję - dyskwalifikacja i odebranie wywalczonego, brązowego medali igrzysk paralimpijskich. Dodatkowo zdaniem arbitrów to przewodnik przekroczył linię mety jako pierwszy.
Zgodnie z regulaminem pierwszy musi być zawodnik. "Przewodnik może być tylko towarzyszem" - napisał Michał Pol z Kanału Sportowego w serwisie X. "Mnie się wydaje, że wpadli na metę równocześnie. Dystans nad kolejną rywalką był spory" - zaznaczył dziennikarz, który jest również attaché prasowym Polskiego Komitetu Paralimpijskiego.
Hiszpański Komitet Paralimpijski złożył protest w sprawie dyskwalifikacji, ale ten został odrzucony i Congost pozbawiono medalu. Prawdopodobnie w tej sytuacji nic już się nie zmieni i błąd na kilka metrów przed metą zabierze jej ogromny sukces. "Ciężko się pogodzić" - podsumował Pol.