Był 23 października 2007 roku, Polka trenowała we Włoszech i dojeżdżała do przedostatniego zakrętu. Polka mknęła 120 km/h i lekko się poruszyła. To wystarczyło, żeby sanki wystrzeliły do góry. - Lewa noga znalazła się między płozą, a nakrywkami wirażu. Zawinęła się wokół - opowiada. - Momentu złamania nie pamiętam. Pamiętam, jak sanki uciekły do góry, a potem jak spadłam na tor.
Potem zemdlała. Staszulonek miała otwarte złamanie obu kości lewego podudzia. Pięć centymetrów kości było w kawałeczkach - jak rozgnieciona w "dziadku" skorupka orzecha włoskiego. Ktoś powiedział, że konieczna będzie amputacja, że tego nie da się poskładać w żaden sposób. Anioł czuwał.
Niemieccy lekarze wzięli na siebie ryzyko i spróbowali, z powodzeniem, złożyć nogę Polki. Wykonali trzy operacje - w Sus i Monachium. Pomogła je sfinansować Międzynarodowa Federacja Saneczkowa.
Na tor Pucharu Świata wróciła w sezonie 2008/09. W Igls zajęła siódme miejsce. - Niemiecki dziennikarz napisał, że mknęłam po torze jakbym była na skrzydłach anioła. Opowiedziała mi o wszystkim siostra, która na stałe mieszka w Niemczech. Postanowiłam więc, że anioł będzie ze mną na torze już zawsze - mówi Staszulonek. Anioła na sankach namalował jej aerograf spod Warszawy, Przemysław Drozd. Przy sankach ma też jeszcze jednego anioła - figurkę, którą dostała od mamy. - Jestem wierzącą osobą. Tak, jak moja rodzina - mówi Staszulonek..
A w ogóle to ma nadzieję, że razem z aniołami i sankami zdobędzie kiedyś medal igrzysk olimpijskich.
Na portalu Sport.pl codziennie od godz. 17 relacje Z Czuba i na żywo, całą dobę relacje prosto z Kanady od naszych specjalnych korespondentów, wideo komentarze, rozmowy z naszymi gwiazdami i komplet wyników, także tych z nocy polskiego czasu. A o godz. 9 rano w Radiu TOK FM magazyn olimpijski Michała Pola - oraz stream wideo live w naszym portalu.
Zespół Sport.pl przygotowuje też "Gazetę olimpijską" - codziennie do kupienia z "Gazetą Wyborczą".
Specjalny serwis o Igrzyskach w Vancouver 2010 ?