Po zakończeniu igrzysk olimpijskich w Paryżu w polskim sporcie jest bardzo niespokojne. Między innymi dlatego, że Radosław Piesiewicz, prezes PKOl, oraz Sławomir Nitras, minister sportu i turystyki, poszli na zwarcie. Ten drugi zapowiedział rozliczenie związków sportowych oraz PKOl-u, który stanął w kontrze. I musi mierzyć się z coraz poważniejszymi konsekwencjami.
Od instytucji lawinowo zaczęli odsuwać się sponsorzy, przede wszystkim spółki Skarbu Państwa - Polskie Linie Lotnicze, Orlen, PKP Intercity, Krajowa Grupa Spożywcza oraz Enea. W czwartek do tego grona dołączył kolejny państwowy gigant.
Mowa o Tauronie, który miał współpracować z komitetem do 2027 r. - We wtorek podjęliśmy uchwałę zarządu, która mówi o wypowiedzeniu umowy PKOl-owi. Działamy na podstawie wartości i zasad, marka firmy jest dla nas kluczowa. To, co się teraz dzieje, nie daje nam żadnego komfortu i gwarancji, a wręcz działa w drugą stronę i firma może ucierpieć. Nie widzieliśmy też chęci czy możliwości naprawienia czegoś takiego, jest to zatem nierealizowanie celów, jakie sobie założyliśmy w ramach tego sponsoringu sportowego - powiedział na konferencji prasowej prezes firmy Grzegorz Lot.
Przy tym Lot zapewnił, że firma zamierza dalej finansować sport. - Bardzo mocno chcemy pójść w tym kierunku sportu, który daje pozytywną energię, przynosi radość, jest uczciwy i działa zgodnie z wartościami olimpijskimi. Podpisaliśmy umowę z Polską Ligą Siatkówki (...), jesteśmy sponsorem tytularnym ligi kobiet. To jest dla nas duma i wyróżnienie, na tym budujemy naszą przyszłość. Nie tylko na tym, ale też na wielu innych projektach, o których będziemy komunikowali - oznajmił.
Sytuacja komitetu robi się zatem bardzo trudna. Bez wsparcia sponsorów zagrożona będzie płynność finansowa, a przecież dopiero co wyszło na jaw, że medalistom olimpijskim nie zostały wypłacone obiecane nagrody. Za to sam Piesiewicz oraz jego bliscy współpracownicy mają zarabiać horrendalne kwoty, choć PKOl stanowczo temu zaprzeczył. Jednak liczne niejasności sprawiają, że w instytucji prowadzone są dwie kontrole - jedna z miasta stołecznego Warszawy, a druga z Krajowej Administracji Skarbowej.
Do zamieszania wokół organizacji kierowanej przez Piesiewicza odniósł się we wtorek 10 września Nitras w serwisie X. "Wydaje mi, że władze PKOl-u bagatelizują sprawę. Tracą czas. Dalszy brak szybkiego ujawnienia wszystkich informacji, których się domagam, domagają się sponsorzy oraz przede wszystkim opinia publiczna grozi finansowej stabilności Komitetu. To nie leży w niczyim interesie" - napisał.