17-letnia Polka ujawniła, z czym musi się mierzyć po igrzyskach. Niepojęte

- Myślę, że generalnie polskie społeczeństwo zawsze znajdzie coś do przyczepienia się - mówiła w Polskim Radiu RDC nasza najmłodsza olimpijka Anastazja Kuś. 17-latka dzięki startowi w Paryżu zyskała sporą grupę nowych fanów. Niestety nie wszyscy kibice mieli jej do przekazania coś miłego. Biegaczka spotkała się z ich strony z kompletnie absurdalnymi atakami.

Anastazja Kuś była najmłodszą polską sportsmenką, która wystąpiła na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Pojechała tam w wieku zaledwie 17 lat. Tak młodej zawodniczki nie było w naszej ekipie od 96 lat (w 1928 r. na 800 m startowała 15-letnia Gertruda Kilos). Niestety skończyło się na zaledwie jednym biegu. Mimo to Kuś zyskała sporą popularność, co ma także swoje złe strony.

Zobacz wideo Julia Szeremeta na prezydenta! Wicemistrzyni olimpijska podbiła serca Polaków

Oto, z czym spotkała się Anastazja Kuś ze strony kibiców. Aż trudno w to uwierzyć

W rozmowie ze srebrną medalistką olimpijską z Tokio i brązową z Rio de Janeiro we wioślarstwie Agnieszką Kobus-Zawojską 17-letnia biegaczka zdradziła, że przybyło jej sporo nowych obserwatorów w mediach społecznościowych. Część z nich oczywiście ją wspierała. Inni atakowali i to w wyjątkowo absurdalny sposób.

- Pojawia się trochę komentarzy zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Ja myślę, że generalnie polskie społeczeństwo zawsze znajdzie coś do przyczepienia się. Na przykład, jak wygrałam mistrzostwo Europy (do lat 18 na 400 m - przyp. red.), to ludzie w komentarzach zauważyli, że mam krzywo narysowane kreski - wyznała na antenie Polskiego Radia RDC.

Młoda sportsmenka atakami dotyczącymi swojego makijażu za bardzo się nie przejęła. Do sprawy podeszła raczej z humorem. - Ja staram się tego za bardzo nie czytać, nie zwracać na to uwagi, żeby nie zaprzątać tym sobie głowy, tylko skupić się na tym, co mam do zrobienia - wyjaśniła.

Tak najmłodsza olimpijka wspomina start w Paryżu. "To była całkiem nowa sytuacja"

W Paryżu Kuś wystartowała w kobiecej sztafecie 4x400. Występ zakończył się sporym rozczarowaniem. Trzy lata temu w Tokio Polki zdobyły w tej konkurencji srebro. Tym razem nie dostały się nawet do finału. Czwórka w składzie Anastazja Kuś, Justyna Święty-Ersetic, Aleksandra Formella, Alicja Wrona-Kutrzepa zajęła dopiero szóste miejsce w swoim biegu eliminacyjnym.

Kuś pobiegła wtedy na pierwszej zmianie. A jak wspomina tamto doświadczenie? - Było trochę stresu przed startem. Dowiadywałyśmy się, kto, na której zmianie pobiegnie w sumie pięć minut przed wejściem do call roomu, więc jeszcze tylko raz na rozgrzewce wyszłam z bloku z pałeczką. Nie ukrywam, że lepiej czułam się na ostatniej zmianie, bo ją ćwiczyłam z dziewczynami. To była całkiem nowa sytuacja dla mnie. Próbowałam się nie stresować, ale ten stres się pojawił - wspominała.

Więcej o: