Ewa Swoboda podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu nie awansowała do finału biegu na 100 metrów. Do wejścia do najlepszej ósemki świata zabrakło jej 0,02 sekundy, ale po zmaganiach nie kryła radości i zadowolenia. Jednocześnie zyskała ogromną popularność w mediach społecznościowych, gdzie materiały wideo z jej udziałem zyskały po kilkadziesiąt milionów wyświetleń.
Swoboda zaskarbiła sobie sympatię kibiców dzięki bezpośredniemu stylowi bycia, swobodnym wypowiedziom w telewizji i urodzie. Nie wszystkim jednak pasuje dość "specyficzne" zachowanie sprinterki.
Do fanów Swobody nie należy Władysław Kozakiewicz, czyli złoty medalista igrzysk w Moskwie w 1980 roku. Tyczkarz i autor słynnego "gestu Kozakiewicza" już w przeszłości wypowiadał się dosadnie o zachowaniu sprinterki.
"Przecież ona jest głupawa i ordynarna" - pisał polski mistrz, kiedy Swoboda twerkowała po zdobyciu srebra halowych mistrzostw świata w Glasgow. Teraz powtórzył jedno z tych słów po wideo, na którym Swoboda krzyczy do francuskiego dziennikarza "nie drzyj mi się tu".
"Co za głupoty wychodzą z ust tej ordynarnej dziewczyny!" - napisał Kozakiewicz we wpisie na Facebooku, gdzie udostępnił wideo z udziałem sprinterki. Najwyraźniej słowo "ordynarny" idealnie pasuje mu do znacznie młodszej lekkoatletki.
Można przypuszczać, ze zachowanie Swobody nie pasuje Kozakiewiczowi. On sam przed kilkoma miesiącami stał się obiektem drwin i krytyki, kiedy podczas Gali Mistrzów Sportu opowiedział żart o "zwaleniu w majty". Być może wypowiedzi Swobody nie należą do smacznych, ale wówczas również niewielu było do śmiechu.