Co najbardziej zapamiętamy z igrzysk olimpijskich w Paryżu w wykonaniu naszych reprezentantów? Piękne historie czy wielkie dramaty? Bo zarówno jednych, jak i drugich nie brakowało. Z jednej strony jest m.in. fenomenalna pięściarka Julia Szeremeta, której fantastyczny styl walki podbił serca kibiców, a srebrny medal przełamał trwającą od 1992 roku posuchę w tej dyscyplinie. Nasze wspaniałe medalistki we wspinaczce Aleksandra Kałucka (brąz) oraz Aleksandra Mirosław (jedyne złoto Polaków w Paryżu) też dały wielki popis.
Siatkarze przełamali klątwę ćwierćfinałów, a co więcej zdobyli pierwszy od 48 lat medal (srebro). Do tego też choćby Iga Świątek, pierwsza medalistka olimpijska w historii polskiego tenisa. Liczyła, jak my wszyscy, na złoto. Lecz brąz to też coś wielkiego.
Było również sporo rozczarowań. Rzut młotem, ogólnie lekkoatletyka, pływanie, Paweł Tarnowski w windsurfingu, Angelika Szymańska w judo. Natomiast gdyby nie sensacyjne srebro Darii Pikulik w kolarstwie torowym ostatniego dnia igrzysk, zakończylibyśmy je z dziewięcioma medalami, dorobkiem najsłabszym od 1956 roku.
Gorzkich słów nie brakowało i zapewne jeszcze nie zabraknie, ale tym razem skupmy się na medalistach. Każdy z nich dzięki sukcesowi zagwarantował sobie emeryturę olimpijską, której reguły i wysokość wielokrotnie opisywaliśmy na łamach Sport.pl. Jednak do tego dochodzą jeszcze premie od PKOl. Komitet zapowiadał je już na początku roku. W przeciwieństwie do emerytury, ich wysokość różniła się w zależności od koloru medalu oraz tego, czy został wywalczony indywidualnie, w kilkuosobowej drużynie, czy w całym zespole (np. koszykówka lub siatkówka).
Najwyżej wycenione były oczywiście złote medale. Za zdobycie takiego można było dostać nawet mieszkanie (z wyjątkiem sportów drużynowych). Polska wywalczyła w Paryżu tylko jedno złoto, więc dwupokojowe mieszkanie (ufundowane przez jednego ze sponsorów) trafi tylko w ręce Aleksandry Mirosław. Co zaś z łączną kwotą pieniędzy, jaką PKOl wypłaci medalistom? Uwzględniając wszystkie czynniki wymienione powyżej, Polski Komitet Olimpijski czeka wydatek w wysokości czterech milionów złotych. Plus oczywiście diamenty, obrazy oraz vouchery na wakacje, które otrzymywał każdy medalista, niezależnie drużyna, załoga czy solo (wyszło łącznie po 28 sztuk każdej z wymienionych rzeczy).
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!