Lekkoatletyka była bodaj najbardziej rozczarowującą dyscypliną dla polskiego kibica podczas kończących się właśnie igrzysk olimpijskich w Paryżu. To właśnie ona w ostatnich latach uchodziła za najbardziej "medalodajną". Tym razem się to zupełnie nie potwierdziło. Honor całej naszej ekipy uratowała Natalia Kaczmarek, która pobiegła po indywidualny brąz na 400 m. W innych konkurencjach było blisko, ale zawsze czegoś brakowało. Teraz nadchodzi czas na rozliczenia.
O ocenę występu polskich lekkoatletów w rozmowie z Interią pytany były wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki i dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą, Tomasz Majewski. W skali szkolnej wystawiłby im trójkę. - Nie jest tak, że my się nie spodziewaliśmy takiego występu. Pewnie sami dobrze wiecie, że w sporcie nie ma niespodzianek. I rzeczywiście, my wiedzieliśmy jak będzie. Jak zwykle człowiek w sporcie też musi być optymistą i się udzieliliśmy, że może się tak nie zdarzy, ale się zdarzyło - tłumaczył.
Trzy lata temu w Tokio Polacy zdobyli aż 9 medali. Po złoto sięgnęli Dawid Tomala w chodzie na 50 km, sztafeta mieszana 4x400 m, Anita Włodarczyk i Wojciech Nowicki w rzucie młotem. Do tego doszły srebra w kobiecej sztafecie 4x400 m i Marii Andrejczyk w rzucie oszczepem, a także brąz Pawła Fajdka i Malwiny Kopron w rzucie młotem oraz Patryka Dobka na 800 m. Za to w Paryżu oglądaliśmy zaledwie osiem polskich... finałów.
Co o tym zadecydowało? - Wiek naszych zawodników, naszych gwiazd. My mamy iluś zawodników, którzy rywalizują na najwyższym poziomie. I tak naprawdę tylko oni właściwie mogą walczyć o medale. Ale w tej rywalizacji nie jesteśmy sami, tylko jest cały świat. I skończyło się, jak skończyło - wyjaśnił Majewski. Wyznał, że najbardziej szkoda mu Anity Włodarczyk, której do brązowego medalu zabrakło pięciu centymetrów.
Postawa naszych lekkoatletów budzi spory niepokój. Majewski był więc pytany, jakie rezerwy i możliwości widzi po stronie PZLA. - Czas na rozliczenia i nowe pomysły będzie po sezonie. My przeprowadzimy dogłębną analizę każdego startu i będziemy to poprawiać. Naprawdę mieliśmy dobrą sytuację przez te trzy lata, dzięki wieloletnim sukcesom. Może i za dobrą, bo niestety bardzo często sukcesy biorą się, szczególnie w polskich realiach, z braków - podsumował.