Julia Szeremeta została srebrną medalistką igrzysk olimpijskich w boksie w kategorii do 57 kg. Polka przegrała na punkty w finale z Tajwanką Lin Yu-Ting. - Bardzo ciężka walka, tak jak się spodziewałam. Ale bardzo dobrze się pokazałam i jestem z siebie zadowolona. Myślałam, że tę walkę wygram, ale była ode mnie szybsza i ten zasięg rąk - mówiła Szeremeta w wywiadzie po walce.
W ostatnich dniach jednym z częściej poruszanych tematów w mediach były kontrowersje wokół Tajwanki, a konkretniej faktu, że zdaniem bokserskiej organizacji IBA wykryto u niej chromosomy XY (jest to para chromosomów obecna u większości mężczyzn - red.), a także podwyższony poziom testosteronu. Do teraz nie przedstawiono żadnych dowodów w tej sprawie i nie wiadomo, gdzie ani jaką metodą przeprowadzono testy płci. Międzynarodowy Komitet Olimpijski, który pozostaje w sporze z IBA, uznaje te testy za niewiarygodne, więc dopuścił Yu-Ting do walki o medale.
Jeszcze na kilkanaście godzin przed pojedynkiem na kontach Szeremety w mediach społecznościowych pojawiły się memy nawiązujące do wspomnianych kontrowersji wokół Yu-Ting. Jak Polka się z tego tłumaczyła w trakcie rozmów z dziennikarzami? - Nie wchodziłam tam, ktoś za mnie prowadził te media. Trener zobaczył te memy i kazał to pousuwać - przekazała Szeremeta. Okazuje się, że ten temat pojawił się także podczas oficjalnej konferencji prasowej.
Portal WP SportoweFakty zrelacjonował przebieg konferencji prasowej po finałowym pojedynku Yu-Ting z Szeremetą. Okazuje się, że jeden z dziennikarzy, a konkretniej przedstawiciel brytyjskiego "The Guardian" postanowił zapytać Polkę, co sądzi na temat wpisów polityków Konfederacji o jej rywalce. To właśnie z ramienia tej partii Szeremeta startowała w wyborach samorządowych. Jak zareagowała pięściarka? "Dziennikarz koniecznie chciał wiedzieć, co pięściarka sądzi o takiej działalności, czy popiera ją i czy jest dokładnie tego samego zdania" - czytamy.
O jakich wpisach mowa? Choćby ze strony Ewy Zajączkowskiej-Hernik (posłanki do Parlamentu Europejskiego). "To jest lewackie wypaczenie zasad fair-play, które uderza w dzisiejszy sport. Mężczyźni, podający się za kobiety, pokonują je i zdobywają medale" - napisała posłanka Konfederacji. "Gdy świat już się ogarnie i porzuci te chore lewicowe pomysły, Igrzyska gdzie dopuszczano mężczyzn do walk z kobietami będą opisywane jako przykład wybitnego zdziczenia" - dodawał Sławomir Mentzen, jeden z liderów ugrupowania.
"Od razu po usłyszeniu pytania Yu-Ting odwróciła się w stronę Julii, zaciekawiona jej odpowiedzią. "Szeremeta błyskawicznie zawstydziła się tak konkretnym pytaniem. Polka nerwowo spuściła tylko wzrok w podłogę i nie zamierzała nic powiedzieć. Niezręczna cisza po tym pytaniu trwała na tyle długo, że prowadząca konferencję zaczęła tłumaczyć naszą zawodniczkę, że nie zrozumiała ona pytania" - dodaje wspomniany portal. - Nie będę o tym mówić - powiedziała Szeremeta "pod nosem" po polsku.
Niezręczna cisza trwała dłuższą chwilę, a Polkę uratował jeden z naszych dziennikarzy, przypominając, że Julia nie odpowiedziała na jego pytanie. Warto dodać, że Szeremeta brała udział w ostatnich wyborach samorządowych, gdzie próbowała się dostać do Sejmiku Województwa Lubelskiego z list komitetu Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy. Wtedy uzyskała 1409 głosów i nie dostała się do Sejmiku.