Po ćwierćfinale ze Słowenią (3:1) nasi siatkarze mówili wprost, że dopiero się rozkręcają. Półfinał ze Stanami Zjednoczonymi (3:2) kosztował ich sporo sił, ale przeszedł on do historii. W finale Francja była już o klasę lepsza od Polaków (0:3) i obroniła złote medale wywalczone trzy lata temu w Tokio. Ale my i tak mamy się z czego cieszyć.
Tuż po meczu organizatorzy informowali przedstawicieli mediów w paryskiej hali, że ceremonia medalowa przebiegnie szybko i sprawnie. Ostatecznie trzeba było czekać nieco ponad 45 minut od zakończenia meczu na to, aż siatkarze wejdą na podium postawione na parkiecie. Wszystko przez protest francuskich siatkarzy, którzy domagali się, by na podium stanął także ich rezerwowy siatkarz, Timothee Carle, który w nie zagrał w żadnym meczu turnieju. Był gotowy do zmiany, ale mógł wejść do kadry wyłącznie przy kontuzji jednego z kolegów. Podstawowa dwunastka przetrwała turniej bez kontuzji.
W końcu ceremonia się rozpoczęła. Najpierw brązowe medale otrzymali Amerykanie, po kilku chwilach na stopniu dla drugiej najlepszej drużyny stanęło 13 polskich siatkarzy, bo tylu zagrało w turnieju olimpijskim. Trudno było im się uśmiechać, bo przecież doznali niedawno porażki w finale. Ale widać było, że z każdą kolejną chwilą coraz bardziej doceniali to, co osiągnęli. Zaczął się uśmiechać Łukasz Kaczmarek, który stał najbardziej po zewnętrznej stronie podium, dlatego dostał medal jako pierwszy, po nim Bartosz Kurek i kolejni, aż cała kadra dziękowała kibicom za wsparcie.
Gdy Biało-Czerwoni otrzymywali medale, w hali rozległo się głośne: "Polska! Polska! Polska!". Fani cały czas byli murem za reprezentacją, którą nazywają "Gangiem Łysego" - w nawiązaniu do fryzury Kurka, kapitana drużyny. Nie ma wątpliwości, że kibice bardzo docenili srebrny medal siatkarzy - oczywiście, w niedzielę liczyła się walka o złoto, ale sam fakt, że po 48 latach przerwy Polacy awansowali do finału igrzysk, uszczęśliwił fanów polskiej siatkówki.
Srebro w Paryżu to dla Polski pierwszy medal w siatkówce od złota w Montrealu w 1976 r. W sportach drużynowych to pierwszy medal od w Barcelony 1992, kiedy wicemistrzami olimpijskimi zostali piłkarze.