Niespodziewany problem Polek w wiosce olimpijskiej. "Musiała być dyscyplina"

Do zakończenia igrzysk olimpijskich w Paryżu pozostały już tylko dwa dni. Jedną z reprezentantek Polski w stolicy Francji była Krystyna Cimanowska. 27-latka w indywidualnym biegu na 200 metrów odpadła już na etapie kwalifikacji, natomiast w rywalizacji sztafet Polki zakończyły zmagania w półfinale. Okazuje się, że nasze zawodniczki zmagały się z pewnym problemem podczas pobytu w wiosce olimpijskiej. Chodzi o... łazienki.

W rywalizacji sztafet 4 x 100 metrów Polskę reprezentowały Krystyna Cimanowska, Magdalena Niemczyk, Magdalena Stefanowicz i Ewa Swoboda. Nasze zawodniczki w eliminacjach uzyskały czas 42,86 s, co ostatecznie dało im dopiero piąte miejsce. Podczas biegu nie obyło się bez kontrowersji. Chodzi o zachowanie jednej z biegaczek Wybrzeża Kości Słoniowej, która przeszkodziła Swobodzie w trakcie zawodów. - Moje wrażenia są denne, bo dziewczyna z dziewiątego toru, z Wybrzeża Kości Słoniowej, biegła po moim torze i dostawałam w rękę, co każdy swój ruch ręką. Nie mogłam się zebrać, więc musimy bardzo szybko znaleźć tik, żeby to zgłosić, bo tak się nie robi - grzmiała Polka.

Zobacz wideo

Niespodziewany Problem Polek w Paryżu. Cimanowska ujawnia

Niestety starania członkiń naszej kadry poszły na marne. Protest został odrzucony, przez co Polki nie awansowały do finału. - Na ostatniej zmianie Ewa Swoboda nie mogła się mocno rozpędzić z powodu zawodniczki z Wybrzeża Kości Słoniowej, więc wyglądało, jakby to nie był jej bieg. Ale nie wiem, czy bez tej sytuacji zakwalifikowałybyśmy się. To jest sport, a w sporcie potrzeba szczęścia - komentowała w rozmowie z Interią Sport wspomniana Cimanowska.

Oprócz tego 27-latka opowiedziała również o kulisach ostatnich dni spędzonych w Paryżu. Okazuje się, że reprezentantki naszego kraju zmagały się z dosyć niecodziennym problemem. - Chodzenie do stołówki, stanie w kolejce, ciągłe gadanie. Trochę za dużo tego wszystkiego. Gdy mieszkamy w domu, to w ciągu dnia nie mamy tylu rzeczy, więc jakoś tak psychicznie jestem zmęczona. Jednak w sześć dziewczyn jakoś sobie poradziłyśmy, choć były problemy z łazienkami. Była jedna duża i jedna mała, a nas sześć - dodała.

Okazuje się, że każda z nich miała 20 minut czasu na poranną toaletę. Co więcej, kolejność korzystania z łazienki była ściśle określona! - Jedna szła na 7:00, druga na 7:20 i tak dalej. Przed sztafetą razem wyjechałyśmy na start, więc musiała być dyscyplina - ujawniła Krystyna Cimanowska.

Czy w takim czasie kobieta jest w stanie wykonać wszystkie niezbędne czynności w łazience? Z relacji Polki wynika, że "da się w tym czasie jakoś ogarnąć". - Jesteśmy już w takim szybkim makijażu wytrenowane. Ale ogólnie podczas igrzysk wspierałyśmy się razem. Była fajna atmosfera, może zabrakło nam trochę lepszych relacji z trenerem - oznajmiła.

Więcej o: