Kiedy dwa tygodnie temu odbywała się ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu, Sekwana zachwycała. Rzeka była centralnym punktem wydarzenia: to po niej płynęły łodzie ze sportowcami z całego świata, to wzdłuż niej odbywały się wszystkie występy artystyczne. Był to pierwszy raz w historii igrzysk, gdy ceremonia otwarcia igrzysk odbyła się w centrum miasta.
Ale to już tylko wspomnienie. Od tamtej pory Sekwana, a dokładniej jakość jej wody w Paryżu, stanowi jeden z największych problemów dla organizatorów igrzysk olimpijskich. Problemu, którego miało nie być, bo na poprawę jakości wody w rzece Francuzi wydali łącznie ponad 1,5 mld euro.
Mimo to indywidualne starty pań i panów w triathlonie odbyły się z jednodniowym opóźnieniem. Niespełna dobę przed poniedziałkową sztafetą mieszaną organizatorzy poinformowali uczestników, że w jednym z czterech punktów pomiarowych jakość wody nie spełniała dopuszczalnych norm. Mimo to zawodnicy i zawodniczki zdecydowali się wystartować.
W weekend poprzedzający tę sztafetę organizatorzy odwołali oba treningi. W sumie odwołano ich już pięć. Ostatni we wtorek, który poprzedzał ostatnie zawody w Sekwanie na igrzyskach w Paryżu: kobiecy i męski maraton. Problemu z Sekwaną nie dało się ukryć, ale jak ujawnił francuski dziennik "Mediapart", organizatorzy i tak nie przekazywali całej prawdy.
"Organizatorzy igrzysk olimpijskich chcieli ukryć złe wyniki badań jakości wody w Sekwanie. Dotarliśmy do danych, które pokazują, że w czasie pierwszych dziesięciu dni igrzysk jakość wody była odpowiednia tylko przez dwa dni" - napisano w dzienniku.
Zdaniem dziennikarzy organizatorzy zatajali nie tylko poziom zanieczyszczenia Sekwany, ale też rodzaj bakterii, jaki się w niej znajdował. Do tej pory informowano jedynie o bakteriach E.coli, a zdaniem "Mediapart" zdrowiu zawodników zagrażały też Enterokoki, które nazywane są inaczej "bakteriami brudnych rąk". Każdego dnia stężenie bakterii w wodzie było bliskie dopuszczalnym normom, które wynoszą 400 jednostek na 100 ml.
Z informacji opublikowanych przez francuski dziennik wynika, że w dniach od 27 lipca do 5 sierpnia woda w Sekwanie nadawała się do pływania jedynie 30 i 31 lipca. Testy przeprowadziła publiczna spółka Paris Water, która odpowiada za miejskie zaopatrzenie w wodę i odprowadzanie ścieków. Komitet organizacyjny igrzysk nie odniósł się jeszcze do rewelacji dziennika.
Stan wody w rzece coraz częściej komentują jednak sportowcy. Zwłaszcza że odbija się on na ich zdrowiu. W miniony weekend do szpitala trafiła Belgijka Claire Michel, przez co jej reprezentacja wycofała się z poniedziałkowej sztafety mieszanej. Na problemy zdrowotne narzekali też Vasco Vilaca i Melanie Santos z Portugalii.
Objawy podobne do zatrucia bakteriami zgłosili też Norweg Vetle Bergsvik Thorn, Szwedka Tilda Mansson oraz Szwajcar Adrien Briffod, jednak oni nie byli w stanie stwierdzić, czy powodem ich kiepskiego stanu zdrowia były wcześniejsze starty w Sekwanie, czy zatrucie pokarmowe.
Triathloniści coraz częściej i głośniej mówią o wielkim problemie z Sekwaną. - To cyrk, w którym jesteśmy marionetkami - mówił Marten Van Riel z Belgii, który zrezygnował z pływania w rzece. - Ciągłe pytania o jakość wody w Sekwanie były bardzo stresujące. Wątpliwości tylko przybywało, zwłaszcza że plan B polegał jedynie na przesuwaniu wyścigów - stwierdziła amerykańska triathlonistka, Taylor Spivey.
- Jestem już zmęczony tym tematem. Na igrzyska zakwalifikowałem się ponad rok temu i mam wrażenie, że nie byłem pytany o nic innego. Czy naprawdę nie można było tego problemu rozwiązać? Zmiana planów, przesuwanie konkurencji w ostatniej chwili, były niesprawiedliwe i dla nas, i dla kibiców - dodał rodak Spivey, Morgan Pearson.
- Szczerze mówiąc, w poniedziałek nie czułem różnicy w jakości wody w porównaniu do poprzednich dni. Wiedzieliśmy, co nas czeka. Co innego mogliśmy zrobić? - pytał Brazylijczyk, Arnold Djenyfer. - To wszystko mocno się na nas odbijało. Niepewność sprawiała, że nie mogliśmy optymalnie przygotować się do startu. Popłyniemy, czy nie? Tylko to siedziało w naszych głowach - mówiła Julie Derron ze Szwajcarii.
Organizatorów igrzysk w Paryżu ostro skrytykowała też mistrzyni olimpijska w pływaniu na 10 km z Pekinu, Łarisa Ilczenko. Rosjanka zabrała głos w sprawie, mimo że w Paryżu nie startuje. - Kiedy tylko pojawił się pomysł, by przeprowadzić zawody w Sekwanie, komuś odpowiedzialnemu powinna zapalić się w głowie ostrzegawcza lampka. Ale wśród organizatorów zabrakło osób odpowiedzialnych - powiedziała.
- Przez ostatnie miesiące czytaliśmy, ile zainwestowano w to, by poprawić jakość Sekwany. Teraz widzimy, jak mało to dało. Skutki prac są katastrofalne. Z wody wyciągane są śmieci, co stwarza bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia sportowców. Widzieliśmy też wymiotujących pływaków, którzy napili się tej wody. To wielki skandal - podsumowała Ilczenko.