Pia Skrzyszowska już przed rozpoczęciem zmagań w półfinale na 100 metrów przez płotki wiedziała, że czeka ją niezwykle trudne zadanie. Wszystko dlatego, że trafiła do pierwszej grupy pełnej największych gwiazd. Pierwszą z nich była rekordzistka świata Tobi Amusan, kolejną mistrzyni świata Danielle Williams, a trzecią halowa mistrzyni świata na 60 metrów Devynne Charlton.
Z każdego z biegów półfinałowych do kolejnej fazy awansować mogą dwie zawodniczki oraz dwie kolejne z najlepszymi czasami z niższych lokat. Skrzyszowska miała więc przed sobą niezwykle trudne i wymagające ściganie.
Skrzyszowska to oczywiście mistrzyni świata z 2022 roku z Monachium, a jej rekord życiowy na 100 metrów przez płotki to 12,37 s. Polka należy więc do najlepszych na świecie i można było spodziewać się, że 23-latka powalczy o dobry wynik. Do półfinału dostała jednak rzutem na taśmę z czasem 12,82 s.
Reprezentantka Polski pobiegła znacznie lepiej niż w poprzedniej rundzie, ale nie było jej stać na zwycięstwo. W swoim biegu wpadła na metę jako trzecia ex aequo z Tobi Amusan z czasem 12.55 s. Wygrała Amerykanka Grace Stark z czasem 12.39 s, a druga była Devynne Charlton z czasem 12.50 s. Polka musiała więc czekać na wyniki reszty półfinałów.
W drugim półfinale wygrała Alaysha Johnson, a druga była Nadine Visser. Na szczęście żadna z zawodniczek z niższych lokat nie przebiła Skrzyszowskiej, a więc Polka ściskała kciuki, że podobnie będzie w trzeciej i ostatniej odsłonie. W nim wygrała Jasmine Camacho-Quinn, druga była Masai Russel, ale trzecia Ackera Nugent uzyskała 12.44 s, a czwarta Cyrena Samba-Mayela uzyskała 12.52, czym przebiły reprezentantkę Polski i awansowały do finału.
Pia Skrzyszowska ex aequo z Tobi Amusan została więc dziewiątą zawodniczką świata na 100 metrów przez płotki. Do finału obu paniom zabrakło zaledwie 0.03 dziesiąte sekundy.
- Dziewczyny biegały szybciej. Chyba znów za wolno ruszyłam i wystarczyło i to na dziewiąte miejsce. Poziom jest wysoki i trudno - mówiła Skrzyszowska, płacząc podczas wywiadu dla Eurosportu. - Ciesze się, że pobiegłam szybciej niż dwa dni temu. To był wypadek przy pracy. Zabrakło malutko, wierzyłam w finał, ale wiedziałam, że poziom jest fenomenalny. Jest lepiej niż w Tokio, a po tamtym też płakałam. To boli, bo prawie dotknęłam finału, a jednak nie - dodawała rozżalona 23-latka.