Nie było nawet blisko. Polki na szarym końcu sztafety. "Słabo, trzeba to przyznać"

Polska sztafeta 4x400 metrów w składzie Aleksandra Formella, Alicja Wrona-Kutrzepa, Justyna Święty-Ersetic i Anastazja Kuś zajęły dopiero szóste miejsce w półfinale i nie wywalczyły awansu do kolejnej rundy zmagań. Polki przybiegły do mety z czasem 3:26.69. - Pobiegłyśmy słabo - mówiła po starcie Święty-Ersetic.

Aleksandra Formella, Alicja Wrona-Kutrzepa, Justyna Święty-Ersetic i Anastazja Kuś wzięły udział w eliminacjach sztafety 4x400 metrów kobiet. Polska kadra w przystępowała do zmagań bardzo osłabiona - bez najlepszej biegaczki na tym dystansie Natalii Kaczmarek, która liczy na medal indywidualny oraz walczącej z urazem Mariki Popowicz-Drapały, która wypadła podczas rozgrzewki. Jednocześnie ciekawić mógł występ Kuś, która ma zaledwie 17 lat i stała się drugą najmłodszą lekkoatletką w historii Polski, która wystąpiła na igrzyskach. 

Zobacz wideo Aleksandra Formella, Alicja Wrona-Kutrzepa, Justyna Święty-Ersetic i Anastazja Kuś

Polska sztafeta kobiet 4x400 metrów

W pierwszej grupie bez najmniejszych problemów wygrały Amerykanki z czasem 3:21.44, a na kolejnych miejscach znalazły się Brytyjki, Francuzki i Belgijki. Piąty czas Hiszpanek (3:28.29) nie należał do najlepszych, a więc dawał nadzieję na awans zespołowi z niższego miejsca w drugiej grupie. 

Wystartowały w niej właśnie Polki, a bieg zaczęła Kuś i przekazała pałeczkę do Święty-Ersetic w okolicach szóstej lokaty. Druga z naszych zawodniczek dobiegła o dwa miejsca wyżej oddała bieg Formellii. Niestety bieg trzeciej z Polek nie należał do idealnych i przy kolejnym przekazaniu Biało-Czerwone były szóste. Kończyła Wrona-Kutrzepa, która spadła na szóste miejsce i nie wystarczyło jej sił, by dogonić kolejne rywalki. 

Polki zakończyły więc na szóstym miejscu z czasem 3:26.69 i nie awansowały do wielkiego finału. Z drugiej grupy awans zaliczyły Jamajki, Holenderki, Irlandki i Kanadyjki. 

- Starałam się dać z siebie wszystko. Trudny to był bieg - mówiła po biegu Formella na antenie Eurosportu 1. - W planie było, że biegnę ostatnią zmianę, ale jak Marika wypadła, to skoczyłam na pierwszą. To trudna zmiana, trudno mi stwierdzić, czy to dobry bieg. Byłam spięta, bo to debiut - dodała Kuś. - Dałam z siebie totalnie wszystko, to było moje maksimum. Ledwie żyje - kontynuowała Wrona-Kutrzepa. 

Całość zmagań dość gorzko podsumowała Święty-Ersetic. - Nie będę szukała wytłumaczenia. Pobiegłyśmy słabo, trzeba to przyznać. Liczyłyśmy na dużo lepszy wynik - kończyła najbardziej doświadczona z Polek, która w Tokio zdobywała ze sztafetą złoto olimpijskie.

Więcej o: