Fatalne wieści przed meczem Polska - Francja. Grbić ma problem

Skala kłopotów zdrowotnych reprezentacji Polski siatkarzy przed finałem olimpijskim sprawia, że można tu mówić o szpitalu. Na środku Nikola Grbić nie ma żadnej opcji zmiany, a pod znakiem zapytania stoi występ jedynego libero i podstawowego atakującego. Trener Biało-Czerwonych powtarza zawsze, że trzeba być gotowym na wszystko i sam też już wyznaczył kandydatów do awaryjnych zmian.

- Jeśli z każdym meczem traci się po dwóch zawodników, to robi się ciekawie - rzucił z delikatnym uśmiechem Nikola Grbić. Tak naprawdę jednak trenerowi polskich siatkarzy do śmiechu nie jest - przed finałem olimpijskim jego drużyna jest mocno osłabiona. W kontekście słów Serba z przymrużeniem oka można stwierdzić, że na szczęście Biało-Czerwonym został do rozegrania w Paryżu już tylko jeden mecz. Na poważnie już trzeba dodać, że szkoda, iż to właśnie przed spotkaniem o złoto nastąpiła kumulacja pecha.

Zobacz wideo "To zostanie zapamiętane na wieki!" Ruciak o historycznym sukcesie siatkarzy

Duże znaki zapytania u Polaków przed finałem. "Było naprawdę źle"

- Nie wiem jeszcze, ilu zawodników będę miał do dyspozycji w sobotę - przyznał po awansie do finału Grbić.

Chwilę wcześniej jego zawodnicy stoczyli niesamowity pod względem emocji pojedynek z Amerykanami, który zakończył się zwycięstwem 3:2. Radość z wielkiego sukcesu zmąciły jednak kolejne problemy zdrowotne. Kolejne, bo w meczu otwarcia urazu kostki doznał Tomasz Fornal, a pod koniec ćwierćfinału kontuzji stopy nabawił się Mateusz Bieniek. O ile pierwszy wrócił w pełnym wymiarze w fazie pucharowej (wcześniej był wprowadzany stopniowo), to dla drugiego turniej się już zakończył i na półfinale pojawił się w roli widza.

Po tym pełnym dramaturgii pojedynku z USA w kwestii zdrowia Polaków są dwa duże znaki zapytania. W pewnym momencie doszło do zderzenia między Pawłem Zatorskim i Marcinem Januszem. W wyniku tego ucierpiał dość konkretnie libero, a konkretnie jego bark. Przez dłuższą chwilę dwukrotny mistrz świata leżał, a przy nim uwijał się sztab medyczny kadry. Zatorski wrócił do gry, ale gdy przyszedł potem do strefy wywiadów, to jego opowieść nie napawała optymizmem.

- Było naprawdę źle. Nie miałem nigdy takiego urazu. Do tej pory nie czuję dwóch palców. Każde dotknięcie piłki po tym zderzeniu nie było łatwe, ale wiedziałem, że gdybym zszedł z boiska, to już bym na nie nie wrócił. Mam nadzieję, że bark jest na swoim miejscu. Obstawiam, że mógł się na chwilę przemieścić, ale o szczegóły trzeba pytać sztab. Ja wiem, że jestem pod opieką fantastycznych ludzi - podkreślał jedyny w składzie Polaków libero (zdarza się czasem, że trenerzy siatkarscy na igrzyska biorą dwóch graczy na tej pozycji).

Późnym wieczorem dodał pogodniejszą wiadomość w mediach społecznościowych - zaczęło mu wracać czucie w ręce. Gdy on już wrócił do gry, to boisko opuścił Janusz. W przypadku rozgrywającego jednak nie chodziło o nagły wypadek - już od kilku dni dawały mu się we znaki kłopoty z plecami.

- Już przed meczem ze Słowenią Marcin zgłosił lekki uraz, potem się pogorszyło. Zagrał, na ile mógł. Wielki szacunek za poświęcenie swojego zdrowia. Wiedziałem, że mogę zagrać i byłem gotowy oraz spokojny - podkreśla Grzegorz Łomacz, który zastąpił Janusza i był jednym z bohaterów półfinału.

Grbić ma już plan awaryjny. Fornal woli uniknąć przenosin na jedną pozycję. "To przebiło wszystko"

O problemach Janusza z plecami wspominał rzeczywiście już po ćwierćfinale Grbić. Ale wtedy nie było tematu przymusowego odpoczynku od gry. A czy będzie w stanie zagrać w finale? Szkoleniowiec rzuca jedynie, że ma taką nadzieję, a gdyby to się nie udało, to w jego miejsce zagra Łomacz.

Na rozegraniu Serb ma jeszcze pole manewru. Tego luksusu nie ma w przypadku libero i środkowych, bo na turniej zabrał tylko trzech zawodników grających na drugiej z wymienionych pozycji. Szkoleniowiec ma już jednak w głowie plan awaryjny, gdyby problemy zdrowotne uniemożliwiły grę Zatorskiemu lub Jakubowi Kochanowskiemu i Norbertowi Huberowi.

- Jeśli wypadnie środkowy, to nie wiem, pewnie posłałbym tam Aleksandra Śliwkę, a na libero Kamila Semeniuka - wskazuje.

Poza Łomaczem wiele pochwał za występ w półfinale spłynęło też na przyjmujących - Wilfredo Leona i Tomasza Fornala. - Wygrywając taki mecz pomimo złośliwości losu, wypadków, upadków, pokazaliśmy charakter - ocenia Fornal, który przyznaje, że po ostatniej piłce marzył o odpoczynku.

Przyjmujący Jastrzębskiego Węgla słynie ze świetnej gry w obronie, ale jest także cennym wzmocnieniem bloku. Po półfinale żartobliwie sugerował, że sam prędzej byłby gotowy zastąpić Zatorskiego. - Mam nadzieję, że nic nie będzie środkowym. Bo ja na środku trochę średnio, ale mogę spróbować - zadeklarował.

Na razie o tę pozycję można być spokojnym, bo na tej pozycji Serb ma urodzaj. Ale brylujący na środku Kochanowski nie kryje, że ogółem Polacy mają pecha podczas tych igrzysk.

- Nie będę wam tutaj ściemniał, że nas to nie obchodzi. Bo nie jest łatwo, jak obserwuje się po kolei jednego, drugiego i trzeciego kolegę, który schodzi z łzami w oczach z treningu, meczu przez kontuzje - zastrzega.

Ale on też stara się znaleźć w tej sytuacji jakiś pozytywny element. Dotyczy on historii występów olimpijskich drużyny narodowej. 

- We wszystkich poprzednich, o których przynajmniej słyszałem jako profesjonalny siatkarz, wszystko szło jak po sznurku i zawsze kończyło się ćwierćfinałem. Teraz cały czas mamy pod górkę i cały czas brniemy. Na pewno pamiętacie, że Bartek Kurek kiedyś powiedział, że drużyna musi wiele przecierpieć, by osiągnąć coś wielkiego. Jeżeli my nie przecierpieliśmy najwięcej z wszystkich, to mam jakiej błędne informacje - argumentuje Kochanowski.

Grbić dreszczowiec z Amerykanami określił jako największą i najlepszą wygraną Polaków, odkąd został ich trenerem. - Przerobiłem w swojej karierze trochę thrillerów na boisku, ale to, co wydarzyło się w środę, przebiło wszystko - zapewnił mistrz olimpijski z Sydney.

I dodaje, że w swojej długiej i bogatej w sukcesy zawodniczej karierze przerobił wiele trudnych sytuacji, na bazie których wyciągnął jeden wniosek. - Trzeba się skupić jedynie na tym, co musisz zrobić w danym momencie. Wszystko inne się nie liczy. Nie liczy się to, że to półfinał igrzysk, że straciliśmy dwóch graczy, że rywal grał niesamowicie czy że mamy trudności. To zupełnie nie ma znaczenia - zapewnia Serb.

W sobotę okaże się, czy w finale Polacy będą w stanie zapomnieć o problemach kadrowych i je zneutralizować.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.