Klaudia Kardasz od lat pozostaje najlepszą polską kulomiotką. Na koncie ma już łącznie siedem tytułów mistrzyni Polski, licząc zarówno stadionowe, jak i halowe mistrzostwa. Na seniorskiej arenie międzynarodowej nie udało jej się jeszcze zdobyć medalu, choć w Berlinie w 2018 roku zajęła czwarte miejsce na mistrzostwach Europy. Natomiast w tym roku w Rzymie była dziesiąta z wynikiem 17,66 m.
To dość sporo słabszy rezultat od jej najlepszego w 2024 roku. Pod koniec czerwca w Bydgoszczy zanotowała wynik 18,52 cm, tylko 11 centymetrów słabszy od jej rekordu życiowego. Na listach światowych to dopiero co prawda 29. rezultat, ale po cichu liczyliśmy, że Polka przy odrobinie szczęścia dokona tego, co nie udało jej się w Tokio trzy lata temu (18. miejsce) i awansuje do finału. W Japonii potrzeba było co najmniej 18,57 m, by walczyć bezpośrednio o medale, a taki wynik wcale nie był poza jej zasięgiem. Minimum kwalifikacyjne ustalono na 19,15 m.
Polka rozpoczęła jednak bardzo słabo. Pierwszą z trzech prób spaliła, chociaż to głównie dlatego, że i tak była fatalna pod kątem odległości. Drugie podejście? Zaliczone, ale na tym koniec pozytywów. Zaledwie 17,08 m i bardzo daleko od awansu. Kardasz potrzebowała gigantycznej poprawy w ostatnim pchnięciu, by myśleć o finale.
Niestety nic takiego nie miało miejsca. Polka owszem poprawiła się przy trzeciej próbie. Ale i tak pchnęła tylko 17,45 m. Zdecydowanie za mało, by móc awansować do grona dwunastu (lub więcej, jeżeli tyle uzyskałoby minimum) finalistek. Najsłabszy wynik, który dał awans to 18,16 m. Najlepiej w eliminacjach spisała się wielka faworytka Kanadyjka Sarah Mitton (19,77 m).