Reprezentacja Polski w półfinale igrzysk olimpijskich przegrywała 1:2 z USA, ale w znakomitym stylu wróciła do spotkania i po tie-breaku wygrała 3:2. Spotkanie było pokazem charakteru i woli walki w wykonaniu Biało-Czerwonych, czego znakomitym przykładem jest Paweł Zatorski. Libero już w trzecim secie doznał bolesnej kontuzji.
Zatorski padł na boisko po zderzeniu z Marcinem Januszem i długo się nie podnosił. 34-latek doznał wówczas urazu barku, ale zażył leki przeciwbólowe, dokończył mecz i znacznie przyczynił się do zwycięstwa Biało-Czerwonych. "Ukłon do samej podłogi za to, że potrafił wyciągać Polaków z wielkich tarapatów, gdy sam odczuwał wielki ból. Do kontuzji grał naprawdę świetnie, ale do gry po urazie mam chyba jeszcze większy szacunek" - pisał w pomeczowych notach Jakub Balcerski, który dał Zatorskiemu ocenę sześć w skali od 1 do 6.
- Nie czuję palców. Bark chyba wrócił na swoje miejsce. Boję się, co będzie, jak zejdą leki przeciwbólowe. Cieszę się, że przetrwaliśmy wszystkie problemy, które mieliśmy. Przed nami jeszcze jeden krok. Były duże cierpienia, szykowaliśmy się na to długo - mówił po meczu Zatorski, czym raczej nie poprawił humoru polskim kibicom.
Na szczęście już kilka godzin po meczu libero opublikował w mediach społecznościowych wpis, który może dawać nadzieję, że będzie gotowy na finał z Francją. "Czucie w ręce wraca, bark chyba będzie żył" - napisał krótko, ale wymownie. Na załączonym zdjęciu widzimy 34-latka w temblaku, ale uśmiechniętego, co z pewnością cieszy.
Zatorski nie będzie miał wiele czasu na wykurowanie się, bo finał zaplanowano na 10 sierpnia o 13:00. Pozostaje jednak liczyć, że zdąży wrócić do zdrowia lub chociaż będzie w stanie rywalizować z Francuzami. Niestety nie tylko on narzeka ból. Urazu stopy doznał Mateusz Bieniek, a Marcin Janusz z bólem pleców opuścił część meczu z Amerykanami.