Wilfredo Leon na igrzyskach olimpijskich w Paryżu stanowi o sile reprezentacji Polski. Dzięki jego genialnej postawie Biało-Czerwoni po dramatycznym boju pokonali w fazie grupowej Brazylię 3:2, a w poniedziałek atakujący poprowadził nas do zwycięstwa w ćwierćfinale ze Słowenią 3:1. Teraz gra o awans do wielkiego finału. W meczu ze Stanami Zjednoczonymi przypomniał o swoim wielkim atucie, jakim niewątpliwie jest zagrywka.
Zawodnik, który od przyszłego sezonu będzie występował w Bogdance LUK-u Lublin, uchodzi za najmocniej serwującego siatkarza świata. Potwierdzają to także statystyki. To właśnie do Leona należy rekord pod względem najszybciej posłanej zagrywki. W październiku 2020 roku piłka po jego uderzeniu poleciała z prędkością 138 km/h. Siatkarz dokonał tego, występując w barwach Sir Safety Perugii. We wrześniu zeszłego roku powtórzył ten wyczyn w biało-czerwonej koszulce. Z dokładnie tą samą prędkością zaserwował w meczu Polska - Dania na mistrzostwach Europy.
W półfinale igrzysk Leon przypomniał, jakie tkwią w nim możliwości w tym elemencie i na samym początku spotkania przy stanie 4:2 dla Polski ponowie zaserwował piorunująco szybko. Piłka leciała 134 km/h. Do rekordu świata zabrakło czterech km/h. Leon ustanowił jednak rekord olimpijski, bo w całej historii tych rozgrywek jeszcze nikt nie zaserwował mocniej. Poprzedni rekord należał do Niemca do Georgego Grozera, który na igrzyskach w Londynie w 2012 r. zagrał z prędkością 132,6 km/h.
Choć prędkość po uderzeniu Leona była imponująca, Amerykanie zdołali piłkę przyjąć. Dokonał tego Aaron Russel. Na niewiele się to jednak zdało, bo Taylor Averill zepsuł atak i punkt i tak powędrował na konto Polaków. Całą partię zawodnicy Nikoli Grbicia wygrali 25:23. Niestety dwie kolejne przegrali do 25 i 14. Na ten moment w całym spotkaniu przegrywają 1:2.