Maria Andrejczyk na igrzyskach olimpijskich w Tokio zdobyła srebrny medal, a w maju tego samego roku ustanowiła rekord Polski, który wynosi 71,40 m. Później tak wielkich sukcesów już nie osiągała, a jej kariera raczej nie zmierzała w dobrą stronę. Zawodniczka sama przyznała, że jednym z powodów był hejt, który spadł na nią w mediach społecznościowych.
Na szczęście na igrzyskach w Paryżu Andrejczyk pokazała, że przyjechała na zawody w naprawdę dobrej formie. W pierwszej próbie półfinału uzyskała wynik 65,52 m, który pozwolił jej awansować do wielkiego finału. Przy okazji wynik 26-latki zwrócił uwagę za granica.
Środowy rzut Andrejczyk był jej najlepszym od trzech lat, a konkretnie od momentu, kiedy to ustanowiła własny rekord życiowy i jednocześnie rekord Polski. Do tego wyniki nawet się nie zbliżyła, a jeszcze w czerwcu tego roku była dopiero 10. na mistrzostwach Europy po uzyskaniu 58,29 m.
Wynik Polki na igrzyskach nie umknął organizacji European Athletics, która w swoich mediach społecznościowych poświęciła jej post. "Ona wróciła" - czytamy na samym początku wpisu o Andrejczyk. "To jej najlepszy wynik od maja 2021 roku" - podkreśla organizacja.
Awans 26-latki do finału cieszy więc nie tylko kibiców w Polsce, ale także za granicą, gdzie pamiętają jej srebro z Tokio. Teraz pozostaje tylko liczyć, że Andrejczyk będzie w jeszcze lepszej formie w finale, który zaplanowano na sobotę 10 sierpnia o 19:30. W zmaganiach wystartuje także druga z Polek - Sara Kolak, której wynik w półfinale to 64,57 m.