Nie zgadniesz, na kogo wpadliśmy po zawodach Mirosław. "Teraz to mogę umrzeć"

- Teraz to już mogę umrzeć! - powiedział Sport.pl szczęśliwy tata Aleksandry Mirosław, który czekał, by uściskać córkę, świeżo upieczoną mistrzynię olimpijską. Dużych emocji - jak sama mówi - chyba nawet zbyt dużych - doświadczyła obserwująca na żywo rywalizację we wspinaczce sportowej na czas siostra Aleksandry Kałuckiej, Natalia. Ale nie tylko bliscy polskich medalistek byli podekscytowani. Po zawodach długo dochodzili do siebie także kibice.

- Nie wyobrażasz sobie, po prostu mam ciarki na całym ciele! - opowiadała rozemocjonowana kibicka z Polski osobie, z którą rozmawiała przez telefon. Tym razem nie padł rekord świata, ale i tak na trybunach podczas decydującego etapu rywalizacji we wspinaczce sportowej na czas kobiet aż kipiało od emocji.

Zobacz wideo Przerwana klątwa! "Kobiety wiodą prym w polskim boksie"

"Trudno się pozbierać". Polskie szaleństwo na trybunach podczas olimpijskich zawodów

Anita Włodarczyk i Malwina Kopron oraz Wojciech Nowicki i Paweł Fajdek - dotychczas w XXI wielu to rzut młotem dawał Polsce dwa medale olimpijskie w jednej konkurencji. Teraz dołączyła do tego wspinaczka sportowa na czas, a roli głównych bohaterek wystąpiły Aleksandra Mirosław i Aleksandra Kałucka. Wśród publiczności zaś ich drogę po upragnione krążki obserwowali i przeżywali bliscy.

Jest tuż po dekoracji i wychodząc poza obiekt, mijam mężczyznę w średnim wieku w koszulce z napisem "Klub Kibica Aleksandry Mirosław". Przygotowuję materiał o atmosferze podczas zawodów, więc grzechem byłoby nie zaczepić wiernego fana triumfatorki, która w popisowy sposób sięgnęła po złoto. Jak się okazuję, najwierniejszego z możliwych.

- Dołączyłem do tego klubu kibica, gdy Ola się urodziła - mówi mi z uśmiechem wąsaty mężczyzna średniego wzrostu, wyjaśniając, że jest ojcem głównej bohaterki środowych zmagań we wspinaczce.

Jak zapewnia, był pewny, że jego córka wywalczy w środę olimpijskie złoto. - Nie powiem, że ze spokojem to wszystko oglądałem, ale byłem pewny, że zrobi swoje. Widziałem, jak się przygotowywała do tego startu. Teraz pewnie trochę się nacieszy, a potem dalej będzie się ścigać na ścianie. Ale nie podejrzewam, by robiła to do kolejnych igrzysk, choć to jej decyzja. Ale to za ciężka praca - ocenia tata Aleksandry Mirosław.

Na trybunach była też Natalia Kałucka, siostra Aleksandry - brązowej medalistki. - Tych emocji dla mnie chyba było za dużo. Moje serca cały czas drżało, to było niesamowite. Jestem dumna. Widziałam to wszystko wcześniej od drugiej strony. Widziałam, jak ten balonik był pompowany, jaka była presja. Ale mentalnie i fizycznie wszystko zagrało. Było ekstra - podsumowuje.

Dla niej ta chwila była szczególna - do końca walczyła właśnie z siostrą o przepustkę na paryską imprezę. Jej dramat przeplatał się wtedy ze szczęściem bliźniaczki.

- To nie tak, że się ze swoją nieobecnością pogodziłam. Ale tu trzymałam po prostu kciuki za siostrę. Kolejne igrzyska za cztery lata, może pojadę na nie - rzuciła pogodnie Kałucka.

Nie tylko bliscy zawodniczek byli pod wrażeniem tego, co zobaczyli. Na trybunach było bardzo dużo polskich kibiców, którzy podczas startów Mirosław i Kałuckiej stworzyli świetną atmosferę. Pełno też było biało-czerwonych flag. To było prawdziwe polskie święto!

- Jestem w Paryżu od początku igrzysk i byłam na różnych wydarzeniach. M.in. na siatkówce i na lekkoatletyce. Ale to, co wydarzyło się tutaj, to po prostu...Taka energia tłumu, taka niesamowita atmosfera, niesamowity huk na trybunach. Po prostu trudno się pozbierać, niesamowicie. Emocje dalej mnie trzymają - opowiadała pani Barbara z Kozienic, od stóp do głów była ubrana w narodowe barwy.

Czasem nie trzeba było nawet zatrzymywać kibiców na rozmowę, by usłyszeć, jak bardzo im się podobało na tych zawodach.

- Nie wyobrażasz sobie, po prosty mam ciarki na całym ciele! - opowiadała podekscytowana pewna Polka komuś przez telefon.

Pod tym stwierdzeniem podpisać się mogło zapewne więcej osób obecnych na tych rewelacyjnych dla Polski zawodach olimpijskich.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.