Maria Andrejczyk to jedna z najbardziej utalentowanych lekkoatletek specjalizujących się w rzucie oszczepem. To właśnie do niej należy rekord Polski - w 2021 roku osiągnęła aż 71,40 m. W tym samym roku wywalczyła srebro igrzysk olimpijskich w Tokio, co do dziś pozostaje jej największym sukcesem w karierze. W kolejnych latach trapiły ją jednak liczne kontuzje. Na dodatek spadła na nią potężna fala hejtu. 28-latka się nie poddała i nie zrezygnowała ze sportu. Tyle tylko, że kibice obawiali się o jej formę.
Na czerwcowych mistrzostwach Europy zajęła dopiero 10. lokatę, rzucając oszczepem na odległość 58,29 m - do awansu do finału zabrakło zaledwie 0,29 m. Nieco lepiej poradziła sobie na mistrzostwach Polski, gdzie uzyskała 63,93 m, co było jej najlepszym wynikiem w sezonie. Mimo że nie jest faworytką do medalu igrzysk w Paryżu, to będzie chciała sprawić sensację.
Nadzieję na to mają też polscy kibice. W końcu wciąż czekają na medal w lekkoatletyce, w której przez wiele lat osiągaliśmy największe sukcesy. A teraz mamy 12. dzień igrzysk, a krążka nadal brak. Najbliżej była Anita Włodarczyk, ale ostatecznie zajęła czwartą lokatę, rozmijając się z podium o... pięć centymetrów.
Rywalizację we Francji Andrejczyk rozpoczęła w środę. Tuż przed godziną 12:00 wystartowały eliminacje kobiet w rzucie oszczepem. I już w pierwszej próbie Polka zapewniła sobie finał rywalizacji. Minimum kwalifikacyjne wynosiło 62 m, a Andrejczyk posłała oszczep na odległość 65,52 m. To zdecydowanie jej najlepszy wynik w tym sezonie i piąty wynik na świecie w tym roku.
- Kapitalny rzut. Pokazała wszystkim, którzy mieli wątpliwość, w jakiej jest formie. Duży postrach dla rywalek - chwalili ją komentatorzy. Jak się okazuje, środowy rzut Andrejczyk był jej najlepszym od trzech lat, kiedy to ustanowiła rekord życiowy. W kolejnych sezonach nie była w stanie się do niego zbliżyć. Wydaje się więc, że Polka przygotowała kapitalną formę na igrzyska.
- Bardzo fajnie psychicznie podeszłam do tego. Teraz najważniejsza jest regeneracja. (...) Cieszę się, że dźwigam to wszystko psychicznie w tym roku. Teraz muszę się skupić na sobocie. W finale zostawię serducho - podkreślała Andrejczyk w rozmowie z TVP Sport.
Z kapitalnej strony w eliminacjach pokazała się też Sara Kolak, mistrzyni olimpijska z Rio. Posłała oszczep na odległość 64,57 m, dzięki czemu poprawiła swój najlepszy tegoroczny wynik o niespełna sześć metrów. Tym samym niezależnie od kolejnych prób, a także osiągnięć rywalek Andrejczyk, a także Kolak zawalczą o medale. Finał zaplanowano na sobotę 10 sierpnia.