Imane Khelif to jedna z najbardziej popularnych i kontrowersyjnych zawodniczek na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. We wtorek algierska pięściarka awansowała do finału turnieju do 66 kg, pokonując w półfinale Janjaem Suwannapheng z Tajlandii.
Nie wszyscy jednak cieszyli się i docenili sukces Khelif. Wielu ekspertów i kibiców wciąż ma wielkie wątpliwości co do płci zawodniczki. Jeszcze na początku turnieju olimpijskiego w sieci pojawiły się fake newsy, przekazujące, że Khelif to transpłciowa pięściarka.
M.in. z powodu tych wątpliwości przed kilkoma dniami doszło do skandalu na IO. W 1/8 finału turnieju do 66 kg z walki przeciwko Khelif wycofała się Włoszka, Angela Carini. Walka potrwała zaledwie 46 sekund. To po takim czasie Carini wycofała się z pojedynku po kilku mocnych ciosach od Algierki.
Włoszka twierdziła, że nigdy nie przyjęła tak mocnych uderzeń, sugerując, że Khelif w przeszłości była mężczyzną. Głos w sprawie zabrał też włoski rząd, który jednoznacznie stanął po stronie swojej rodaczki. Wątpliwości w tej kwestii rozwiewał Międzynarodowy Komitet Olimpijski.
"Wszyscy sportowcy biorący udział w turnieju bokserskim w Paryżu przestrzegają zasad kwalifikacyjnych do zawodów, a także wszystkich obowiązujących przepisów medycznych" - czytaliśmy w specjalnie wydanym oświadczeniu.
We wtorek do kwestii odniosła się sama zainteresowana. Po walce z Suwannapheng Khelif szalała w ringu, skacząc i krzycząc. Algierka najpierw okazała wielką radość z awansu do olimpijskiego finału, a później porozmawiała z dziennikarzami, komentując krytykę, jaka na nią spadła.
- Nie przejmuję się nią. Teraz całkowicie skupiam się na finale, który będzie walką na najwyższym możliwym poziomie. Mam nadzieję, że w tym pojedynku zaprezentuję cały swój talent - powiedziała Khelif.
- Wszystko, co mnie teraz interesuje, to utrzymanie tego poziomu. Poziomu, który prezentuję dla ludzi, którzy na to zasługują. Wiem, że jestem utalentowaną osobą i cały swój talent oddaję moim rodakom - dodała.
- Dedykuję swój sukces wszystkim Algierczykom, światowi arabskiemu i tym, którzy mnie wspierają. Jesli Bóg pozwoli, to kryzys i krytyka, które mnie spotkały, zakończą się złotym medalem. To byłaby najlepsza odpowiedź na wszystko - podsumowała Khelif.
W finale turnieju do 66 kg Algierka zawalczy z Chinką Yang Liu.