26 punktów przewagi z Serbią, 17 z Sudanem Południowym i 21 z Portoryko - takimi różnicami na igrzyskach olimpijskich w Paryżu wygrywała reprezentacja USA w fazie grupowej. Właściwie nikt poważnie nie zagroził najlepszej drużynie na świecie i raczej nawet niepoprawni optymiści nie spodziewali się, że inaczej skończy się mecz z Brazylią w ćwierćfinale.
Koszykarze z Ameryki Południowej z grupy wyszli z trzeciej lokaty, a ograć zdołali tylko Japonię. Przegrali z kolei z Francją i Niemcami, co również dziwić nie mogło. Na Amerykanów mogli wyjść bez kompleksów i z nadzieją, że pokażą się z dobrej strony. Oprócz tego na parkiecie doszło do ciekawej sytuacji - w kadrze Brazylii zagrał 41-letni Marcelinho Huertas, a więc najstarszy zawodnik w historii męskiej koszykówki na igrzyskach.
Brazylijczycy zdobyli pierwsze punkty w meczu, a później wygrywali jeszcze 4:2. Te wyniki były ich jedynym prowadzeniem w całym spotkaniu. Później swój koncert rozpoczęli zawodnicy Steve'a Kerra. W samej pierwszej kwarcie LeBron James zaliczył pięć asyst, a Devin Booker dwa razy trafił "zza łuku". Gwiazdy NBA prowadziły 33:21 i spokojnie budowały swoją przewagę.
Na wejściu w drugą odsłonę Brazylijczycy zaliczyli naprawdę niezły fragment i zdołali zmniejszyć straty do ośmiu punktów. Później jednak na boisku pojawiła się pierwsza piątka Amerykanów, której o dziwo przewodził Joel Embiid. Kameruńczyk, który gra dla USA, a mógł również dla Francji, do przerwy był najskuteczniejszy na parkiecie i zaliczył 14 punktów. Do przerwy faworyci prowadzili 27 punktami.
Po zmianie stron koszykarze z Ameryki Południowej lepiej radzili sobie pod koszem przeciwników. Dorobkom punktowym gwiazd dorównał Bruno Caboclo, który po trzeciej odsłonie miał 24 punkty, a jego zespół wygrał kwartę 35:31. W międzyczasie z urazem boisko parkiet opuścił James, którego rywal trafił łokciem w oko, a Kevin Durant przekroczył barierę 489 punktów i został najskuteczniejszym zawodnikiem w historii amerykańskiej koszykówce na igrzyskach. 35-latek przebił Lisę Leslie, czyli czterokrotną złotą medalistkę igrzysk z żeńską kadrą.
Ostatnie 10 minut to już pogrążanie rywali przez Amerykanów, którzy momentami bawili się z przeciwnikami jak Harlem Globetrotters. Podania za plecami, ekspresowe kontry z piłkami w powietrzu i skuteczne rzuty pozwoliły im wygrać całe spotkanie 122:87. Dla zespołu Steve'a Kerra to najwyższe zwycięstwo na tym turnieju i awans do strefy medalowej.
W półfinale reprezentacja USA zmierzy się z Serbią, która niespodziewanie męczyła się z Australią i wygrała 95:90 dopiero po dogrywce. Amerykanie w fazie grupowej ograli tych rywali aż 110:84, a 23 punkty zdobył Kevin Durant, 21 dołożył LeBron James, a 20 Nikola Jokić. W drugim półfinale zmierzą się Niemcy i Francuzi.
Brazylia - USA 87:122 (21:33, 15:30, 35:31, 16:28)