Reprezentacja Polski siatkarek przegrała z USA 0:3 mecz o awans do półfinału igrzysk olimpijskich Paryż 2024. Szkoda, tym bardziej, że Polki wspierało z trybun wielu rodaków.
Idąc na trybunę prasową spotkałem kibiców z Radomia. – Jesteśmy rodziną, zapłaciliśmy po 150 euro za bilet, za osobę. Drogo, ale mamy nadzieję, że warto. Na ćwierćfinale siatkarzy byliśmy i na pewno nie żałujemy! – usłyszałem.
Ta rodzina miała dobre miejsca. Ale w Paris Arena Sud zdarzają się i takie, z których prawie nic nie widać. Dwadzieścia minut przed meczem wybrałem się na jedną z dwóch mniejszych trybun (znajdują się za liniami końcowymi boiska – za liniami bocznymi są większe trybuny). Zauważyłem, że w miejscu z bardzo złą widocznością też siedzą ludzie.
Para, za którą siadłem, żeby zrobić zdjęcie ilustrujące ten tekst, nie reagowała na moje pytania. Najpewniej przez barierę językową. Może też przez głośną muzykę, przy której rozgrzewały się siatkarki. W każdym razie od siedzących niedaleko Polek dowiedziałem się, że cen biletów akurat na te miejsca nie da się określić, ponieważ sprzedawano je w pakietach z biletami na inne dyscypliny. W przypadku Polek na wspinaczkę i skateboarding.
Generalnie miejsca za filarami są na siatkówce puste. One nie powinny trafiać do sprzedaży. A jeśli ktoś pechowo takie miejsce kupi, to wolontariusze są życzliwi i pozwalają się przesiadać. Gorzej może być na meczach o medale, bo wtedy po prostu może nie być gdzie się przesiąść. Już teraz z 10 tysięcy dostępnych miejsc na trybunach wolnych pozostaje po najwyżej kilkaset na mecz.
Nas cieszy, że coraz więcej miejsc zajmują tu Polacy. Kilka dni temu byliśmy zaskoczeni, gdy podczas meczu naszej męskiej kadry z Brazylią na trybunach dominowali Brazylijczycy. Tak samo było podczas spotkania Polek z Brazylijkami. Podobno Brazylijczycy z wielu stron Europy z igrzysk w Paryżu zrobili sobie coś na kształt integracyjnego zjazdu.
Ale Polacy też coraz lepiej się integrują. Widzieliśmy to zwłaszcza po ćwierćfinale siatkarzy. Przed nim spotkałem w hali kibiców, którzy płacili nawet po 300 euro za bilet. Po zwycięstwie Polski nad Słowenią nasi rodacy na pewno nie żałowali wydatku. Przez dobrych kilka minut duża grupa ludzi w biało-czerwonych barwach nie opuszczała hali, tylko w hallu prowadzącym do wyjście fetowała zwycięstwo.
Obyśmy takich obrazków w Paryżu zobaczyli jeszcze kilka. Niech tym, którzy zainwestowali w podróż, w bilety i w kibicowanie z całych sił po prostu ta inwestycja się zwraca!