Reprezentacja Serbii przed igrzyskami olimpijskimi była jednym z faworytów do walki o medale i w grupie przegrała jedynie z gwiazdorską kadrą USA. Dlatego też w ćwierćfinale nikt nie miał wątpliwości, że powinna poradzić sobie z Australią, która po dość niespodziewanym zwycięstwie z Hiszpanią przegrała z Kanadą i Grecją. Przebieg meczu był jednak bardzo zaskakujący.
Pierwszą kwartę drugiego ćwierćfinału można śmiało określić sensacyjną. Po grze na remis z obu stron w końcówce tempo podkręcili Australijczycy i zmiażdżyli rywali 31:17. Mało tego - sam Patty Mills miał na koncie 16 punktów, a więc jeden mniej od reprezentacji Serbii. Tak dużej przewagi Serbom nie udało się odrobić do przerwy, bo w drugiej odsłonie wygrali tylko dwoma "oczkami". Brązowi medaliści igrzysk w Tokio wygrywali więc 12 punktami.
Po zmianie stron faworyci wreszcie się obudzili. Szczególnie Nikola Jokić, który wreszcie punktował na przyzwoitym poziomie, a do tego rozgrywał i robił miejsce kolegom. Dość ospali Australijczycy zdobyli zaledwie sześć punktów w trakcie, kiedy Serbowie rzucili ich aż 17 i wrócili do gry. Jeszcze w trzeciej kwarcie srebrni medaliści IO w Rio de Janeiro zdążyli wyjść na prowadzenie 67:65.
Ostatnia kwarta zapowiadała się więc bardzo emocjonująco i faktycznie tak było. Serbowie prowadzenia nie oddawali, ale nie mogli odskoczyć rywalom na więcej niż sześć punktów. Znakomitą kwartę rozgrywał Vasilije Micić, który w pierwszych minutach zapisał na koncie aż dziesięć "oczek". Pomimo że przygasł Mills i nie zdobywał punktów, to na 30 sekund przed końcem Australia przegrywała zaledwie jednym punktem. 20 sekund później było 82:80 dla Serbii, a ostatnia akcja należała do rywali. Piłki nie oddał już Mills, który po bardzo trudnej akcji przeciwko Jokiciowi trafił za dwa i doprowadził do dogrywki. Co ciekawe, były to jego pierwsze punkty w czwartej kwarcie.
W dogrywce pierwsi prowadzili Serbowie, ale po pierwszych trzech minutach to Australia wygrywała 90:89. Oba zespoły na potęgę psuły akcje, ale w najważniejszym momencie Jokić dwukrotnie trafił rzuty po obrocie i na 25 sekund przed końcem jego zespół prowadził 93:90. "Kangury" mogły znów wrócić do gry ostatnią akcją, ale zgubiły piłkę i finalnie przegrały 90:95.
MVP ligi NBA zaprowadził więc swój zespół do zwycięstwa i to nie tylko dwoma rzutami w najważniejszym momencie. Łącznie zdobył 21 punktów, miał 14 zbiórek i osiem asyst. O pięć punktów więcej miał Mills, a cztery więcej Josh Giddey. W półfinale zwycięzcy zagrają z triumfatorami spotkania Brazylia - USA, które zaplanowano na 21:00 we wtorek 6 sierpnia. Do strefy medalowej awansowali już Niemcy, którzy wygrali 76:63 z Grecją, a o 18:00 zagrają również Francja i Kanada.