Katarzyna Zdziebło była jedną z nadziei medalowych na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. O polskiej chodziarce zrobiło się głośno w 2022 roku, kiedy to na mistrzostwach świata w Eugene wywalczyła dwa srebrne medale - na dystansie 20 i 35 km. Kibice wierzyli, że uda jej się powtórzyć ten wynik na imprezie czterolecia, choć szanse na to miała niewielkie. Głównie przez liczne kontuzje, które nie pozwoliły jej przygotować odpowiedniej formy.
I tak, w kobiecym chodzie na 20 km zajęła dopiero 30. lokatę z czasem 1:33:52. "Dla kibica jest to mało satysfakcjonujący wynik, ale dla mnie jeden z większych sukcesów w karierze sportowej. Droga do Paryża była bardzo wyboista, mało kto wiedział ile wysiłku i wiary musiało kosztować mnie, by stanąć na starcie i ukończyć dystans" - pisała na Instagramie. I jak się okazuje, to koniec jej przygody ze stolicą Francji.
Doszło bowiem do zmiany w polskiej kadrze, o czym na X poinformował Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Nie wiadomo jednak, co było powodem roszady.
"Katarzyna Zdziebło wraca do domu, a za nią przyjeżdża Agnieszka Ellward. Agnieszka wciąż ma status Ap (rezerwowa). Jedyną różnicą jest to, że zamiast czekać na ewentualny start w kraju, będzie czekała na miejscu w wiosce olimpijskiej. Agnieszka do Paryża przylatuje już dzisiaj" - pisał działacz.
Agnieszka Ellward to także utytułowana chodziarka, ale sukcesy osiągała głównie na arenie krajowej. 35-latka była bardzo rozczarowana, gdy okazało się przed igrzyskami, że nie będzie mogła lecieć do Paryża. Wciąż wierzyła jednak, że zadzwoni telefon i otrzyma szansę.
- Staram się kontynuować normalne przygotowania. Wykonuję wszystkie treningi, choć oczywiście nie da się ukryć, że myśli są zupełnie gdzie indziej. Występ na igrzyskach był moim wielkim marzeniem, a ta szansa na ostatniej prostej została mi odebrana - mówiła przed kilkoma dniami w rozmowie z WP SportoweFakty. Niewykluczone jednak, że już wkrótce jej marzenie się spełni, choć na razie nadal ma status rezerwowej.
W ostatnich dniach o Zdziebło było ostatnio głośno też z innego powodu. Jak ujawnił Dawid Tomala na antenie TVP Sport, chodziarka była zmuszona spać na korytarzu. Koleżanka z jej pokoju zachorowała i Zdziebło chciała zmienić lokal. Rzekomo poszła do innego pokoju, ale szybko musiała go opuścić, ponieważ zameldowały się w nim polskie biegaczki na 400 m. - Nagle przyjeżdża ekipa 400 metrów i mówi: "Wypad z tego pokoju". I ona nie ma gdzie iść. Wyciągnęła to łózko i spała na korytarzu - relacjonował chodziarz. Ta informacja zszokowała opinię publiczną. Szybko w kontrze stanęły do niej nasze biegaczki.
"Dla sprostowania, bo w tej wypowiedzi jest dużo nieprawdy: Kasia zamieszkała w moim i Igi pokoju. Gdy przyjechałyśmy, powiedziałyśmy, że ma go opuścić. Był już wieczór, a my byłyśmy zmęczone podróżą. Kasia przeniosła się więc do salonu w naszym apartamencie" - pisała Kinga Gacka na X.