W Paryżu Polacy jak do tej pory wywalczyli zaledwie cztery medale i zajmują odległą 48. lokatę w klasyfikacji generalnej. Srebro w kategorii K-1 zdobyła nasza kajakarka górska Klaudia Zwolińska, a trzy brązowe krążki zgarnęli wioślarze, szpadzistki i Iga Świątek. Kibice mają nadzieję, że już wkrótce kolejni rodacy sięgną po medale. Mowa m.in. o polskich siatkarzach i siatkarkach. Ale nasze szanse wzrosły też dzięki Dorocie Borowskiej. Kanadyjkarka niemal do ostatniej chwili nie była pewna udziału w igrzyskach. Wszystko przez zamieszanie z dopingiem. Teraz zawodniczka zdradziła kulisy całej afery.
Przypomnijmy, Międzynarodowa Agencja Testowa (ITA) wykryła w organizmie Borowskiej niedozwoloną substancję uważaną za doping - klostebol. To substancja stosowana m.in. w przemyśle okulistycznym, dermatologicznym i weterynaryjnym i ma poprawiać wydolność organizmu człowieka. Sportsmenka tłumaczyła, że ten środek przedostał się do jej krwi przez... opiekę nad psem.
Zawodniczka smarowała pupilowi rany maścią, w której znajdowała się niedozwolona substancja. Kategorycznie zaprzeczała, by przyjęła ten środek świadomie. - Jestem tak przewrażliwiona na tym punkcie, że jest to wręcz niemożliwe - podkreślała. Długo walczyła, by zniesiono jej zawieszenie i w końcu się udało. Została uniewinniona i wystartuje w Paryżu, ale cała sytuacja kosztowała ją mnóstwo nerwów, o czym opowiedziała w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Jestem trochę zmęczona, bo przez trzy tygodnie nie spałam. (...) Był to dla mnie najtrudniejszy czas w życiu - podkreślała Borowska. Jak zapewnia, wierzyła do końca w sprawiedliwość. Nie wiedziała jednak, czy nadejdzie ona przed igrzyskami. Dodatkową przeszkodą była opieszałość niektórych organów.
- Czy były chwile zwątpienia? Były. Przede wszystkim wtedy, gdy wysłaliśmy wszystkie dokumenty 23 czerwca. A 25 czerwca ITA miała nam odpowiedzieć, nie zrobili tego, przeciągali sprawę. Do 27 czerwca to trwało, było to bardzo trudne. Nie dotrzymali słowa i pojawiła się bezsilność, że nie jestem w stanie nic zrobić - dodawała.
Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie i Borowska ma nadzieję, że uda jej się pokazać z jak najlepszej strony w Paryżu. - Jestem dobrze przygotowana fizycznie, mam nadzieję, że pierwsze starty na igrzyskach dodadzą mi energii i będziemy cieszyć się wspólnie z naszych rezultatów. Liczę, że to będą igrzyska mojego życia - kontynuowała.
- Już nie mam nad sobą żadnej presji, bo największą i najcięższą wojnę wygrałam. Teraz trzymam wiosło w ręce i wszystko zależy ode mnie - dodawała w materiałach prasowych, nadesłanych przez Polski Związek Kajakowy. W poniedziałek Polka złożyła również ślubowanie olimpijskie.
Start Borowskiej to znakomita wiadomość dla polskiej kadry i kibiców. Przed trzema laty w Tokio zawodniczka była bliska medalu. Do trzeciego miejsca zabrakło jej zaledwie 0,08 sekundy. Od tamtej pory wywalczyła m.in. brąz oraz srebro mistrzostw świata w Kopenhadze. Co więcej, wygrała igrzyska europejskie w Krakowie w 2023 roku (kategoria C-1).
Po raz pierwszy w Paryżu wystąpi już we wtorek 6 sierpnia. Wtedy to razem z Sylwią Szczerbińską zmierzą się w eliminacjach dwójek na 500 m. Z kolei 8 sierpnia wystartuje w jedynce na 200 m.