Grbić przekazał ważne informacje po awansie do półfinału. Nie wygląda to dobrze

Agnieszka Niedziałek
Polscy siatkarze celebrowali pierwszy od 44 lat awans do półfinału igrzysk, a Mateusz Bieniek opuszczał boisko na jednej nodze. Na razie nie wiadomo, co dokładnie dolega środkowemu, ale trener Nikola Grbić obawia się, że może to być powtórka sytuacji z ubiegłego roku. A to oznaczałoby wielki problem - dla zawodnika i dla kadry.

To była końcówka ćwierćfinału, w której pierwszoplanową rolę grały emocje. Przy stanie 23:20 dla Polaków w czwartym secie kibice oczami wyobraźni widzieli już ostatnią piłkę wygraną przez ekipę Nikoli Grbicia i radość z wyczekiwanego latami awansu do strefy medalowej igrzysk. Sami zawodnicy - jak potem opowiadali - skupiali się na tym, by wytrzymać tę nerwowe i kluczowe momenty. A wtedy właśnie pojawił się problem z Mateuszem Bieńkiem, który może nie tylko skomplikować mocno sytuację samego środkowego, ale i drużyny narodowej przed meczami w strefie medalowej.

Zobacz wideo Siatkarze z awansem do półfinału igrzysk! Szalona radość polskich kibiców w Paryżu

Nikt nie zauważył problemu Bieńka. Obawy Grbicia

- Co się stało z Bieniem? Nie wiem. To były takie emocje, że nikt nic nie zauważył. Muszę pójść do szatni i zobaczyć, co z nim - przekazał dziennikarzom Jakub Kochanowski tuż po wygranej 3:1 ze Słowenią.

Rzeczywiście, wszyscy wtedy już nerwowo oczekiwali ostatnich piłek w tym najważniejszym od lat meczu kadry. Ze zdziwieniem więc odnotowali, że Bieniek, utykając nieco, opuszcza boisko zmieniony przez Norberta Hubera.

Jako pierwszy z dziennikarzami o kłopocie zdrowotnym kolegi z drużyny rozmawiał Tomasz Fornal. Przyjmujący podkręcił kostkę w meczu otwarcia z Egiptem, pojawił się na krótką chwilę w drugim meczu z Brazylią, a jeszcze dłużej grał w przegranym pojedynku z Włochami. Teraz, w ćwierćfinale rozegrał całe spotkanie i znów był liderem - tak jak w tygodniach poprzedzających pechową kontuzję.

- Mateusz podkręcił kostkę, ale sam chodzi. Mam nadzieję, że to nic poważnego. Wiem, co mówię, bo przecież sam to miałem - zaznaczył Fornal.

Bieniek teraz - tak jak Fornal po swoim urazie - nie przeszedł przez strefę wywiadów. Ale wydaje się, że - wbrew słowom przyjmującego - kontuzja środkowego może mieć inną naturę.

- Nie wiem, co mu się dokładnie stało, ale podobne problemy miał w zeszłym roku - zaznaczył rozgrywający Marcin Janusz.

Kluczowe w tej sytuacji było czekanie na trenera Nikolę Grbicia. Ten na początku rzucił tylko, że sprawa nie wygląda dobrze.

- Ale nie zamierzam mówić nic konkretnego zanim nie zrobimy badań - zastrzegł.

Gdy jednak dziennikarze dopytywali, czy to może być podobny problem jak rok temu, to Serb stwierdził: - Wydaje się, że tak.

Bieniek z powodu kontuzji stopy opuścił też boisko podczas ubiegłorocznego finału Ligi Narodów. Na początku sam był optymistycznie nastawiony, ale okazało się, że uraz ten wykluczył go nie tylko z gry w mistrzostwach Europy i kwalifikacji olimpijskich, ale także stracił przez to początek sezonu w klubie. Ile teraz potrwa przerwa podstawowego środkowego Biało-Czerwonych? Nie wiadomo. Rozpoczęło się już nerwowe oczekiwanie na wyniki badań.

Rok temu świetnie w podstawowym składzie zastąpił go Huber, który był wtedy jednym z najjaśniejszych punktów polskiej drużyny poprzedniego lata. Pytanie, czy będzie w stanie powtórzyć to też teraz. Po rewelacyjnym sezonie w klubie tego lata nieco obniżył poziom, ale już w meczu z Brazylią w fazie grupowej przypomniał, że jest w gotowości. Ewentualne wypadnięcie ze składu na dłużej Bieńka oznaczałoby też, że Grbić nie będzie miał żadnego pola manewru na środku - na turniej zabrał bowiem tylko trzech graczy na tej pozycji.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.