Tylko nie to! Polacy wykańczali Słoweńców, a tu dramat jednego z bohaterów

Jakub Balcerski
Polscy siatkarze wreszcie byli sobą w olimpijskim ćwierćfinale. Zagrali mądrze, skutecznie i rozbili Słoweńców. Ta wygrana nie miała jednak jednego wyraźnego indywidualnego bohatera - drużyna Nikoli Grbicia działała jak świetnie poukładana i uzupełniająca się maszyna. Oby tylko w kolejnych meczach nie zabrakło jednego z jej bohaterów - Mateusza Bieńka, który w końcówce spotkania doznał kontuzji.

Polskich siatkarzy po wygranej 3:1 (25:20, 24:26, 25:19, 25:20) ze Słoweńcami oceniamy w skali szkolnej (1-6).

Zobacz wideo Siatkarze z awansem do półfinału igrzysk! Szalona radość polskich kibiców w Paryżu

Bartosz Kurek - 5

Skończył niemal połowę piłek, które dostawał od Marcina Janusza - miał 47 procent skuteczności, która przełożyła się na 19 zdobytych punktów. W pierwszym secie miał sporo problemów i niską skuteczność, za to w drugiej, przegranej partii, zagrał wyśmienicie i nie zamienił na punkty tylko dwóch ataków. Do końca meczu utrzymywał solidną, dobrą grę. Liczby pokazują, że jeszcze nie gra na najwyższym możliwym poziomie, a kilka piłek - jak tę na 18:18 dla Słoweńców w czwartym secie, po prostu należało trafić w boisko, a nie wyrzucić w aut w kluczowym momencie. Jednak nie da się powiedzieć, że Kurek nie był w poniedziałek liderem Polaków. On, po nie najlepszym początku igrzysk, zdecydowanie wrócił do dobrej dyspozycji.

Wreszcie dobrze wypełnił swoją rolę - grał jak szef. - Dzisiaj miałem chyba najlepsze miejsce ze wszystkich kibiców - mówił w TVP Sport szczerze i samokrytycznie po meczu z Egiptem i pierwszej wygranej Polaków na tych igrzyskach. Dziś takie słowa na szczęście nie będą potrzebne. Zyskał pewność siebie i odpowiednio ją wykorzystał.

Łukasz Kaczmarek - bez oceny

Grał za krótko, pojawiał się na podwójnej zmianie.

Marcin Janusz - 5

W czwartym secie zdobył nawet punkt bezpośrednio po jednej z obron, gdy piłka wróciła na stronę Słoweńców. Dobrze czuł grę i zarządzał atakiem Polaków, rozrzucając piłkę do kilku zawodników i odpowiednio dociągając ją do wielu ataków. To był jego show, grał widowiskowo. Wszedł na poziom, którym realnie może pokierować Polakami w kierunku olimpijskiego medalu.

Grzegorz Łomacz - bez oceny

Grał za krótko, pojawiał się na podwójnej zmianie.

Wilfredo Leon - 5

Do czwartego seta miał 36 procent skuteczności w ataku, zdobył w ten sposób jedenaście punktów. To nie był fenomenalny wynik, ale najważniejsze było to, jaki wpływ miała gra Leona na występ Polaków. Wywierał go przede wszystkim zagrywką, aż pięć razy to dzięki niej punktował i rozbijał Słoweńców. W kluczowych momentach stał się podporą zespołu i nawet jeśli nie rozgrywał idealnego spotkania, i tak był w stanie wejść na wysoki poziom, gdy było trzeba. Zdobył ostatecznie 20 punktów, choć było widać, że mógł zdobyć jeszcze o wiele więcej. Oby takiego Leona nigdy nam nie brakowało.

Tomasz Fornal - 4

W ataku dostawał niewiele piłek (13) i choć większości z nich nie skończył, to przy każdej z nich widać było, jak wiele wkładał w to, żeby pomóc swoimi akcjami drużynie. W trzech pierwszych setach zdobył cztery punkty atakiem i aż trzy blokiem. W tym elemencie miał chyba jeszcze większe znaczenie niż w tym, co robił na skrzydle. Do tego nie dał się zaskoczyć Słoweńcom na przyjęciu. Choć liczby w pełni tego nie oddają, to był jego naprawdę dobry występ.

Kamil Semeniuk - bez oceny

Grał za krótko.

Mateusz Bieniek - 5

Grał na świetnej, ponad 60-procentowej skuteczności w ataku przez cały mecz - skończył z bilansem sześciu skończonych piłek na osiem. Do tego dołożył agresywną zagrywkę, dzięki której Polacy mieli w polu serwisowym kilka możliwości postraszenia Słoweńców, nie tylko ze strony Leona. Miejmy tylko nadzieję, że naszemu środkowemu nic groźnego nie stało się w końcówce, gdy musiał opuścić boisko, wyraźnie utykając po wyskoczeniu do jednego z bloków - prawdopodobnie uszkodził kostkę, jak wcześniej Fornal. Gdyby jego uraz okazał się poważny, byłby dramat, bo "Bieniu" tym meczem pokazał, jak ważnym ogniwem jest w tej kadrze.

Jakub Kochanowski - 5+

Znakomita skuteczność w ataku - 75 procent po trzech setach, którą po czwartym jeszcze podwyższył do 80. Do tego dobry serwis i pomoc w bloku - w obu tych elementach dołożył po punkcie. "Kochan" był dla Polaków nieocenionym wsparciem w tym meczu. Grał na swoim bardzo wysokim, świetnym poziomie. W meczu, w którym tak trudno było się wykazać indywidualnościom, on potrafił zabłysnąć, gdy tylko mógł. Oby go takiego więcej w kluczowych momentach walki o medal.

Norbert Huber - bez oceny

Grał za krótko.

Paweł Zatorski - 4

23 procent skuteczności pozytywnego przyjęcia i trzy błędy, ale też dużo dobrej gry w obronie. Szkoda, że w drugim secie w kluczowym momencie puścił Słoweńcom asa, ale utrzymuje dobry poziom gry na igrzyskach - na pewno o wiele lepszy niż we wcześniejszej części sezonu. Oby w takiej formie grał także w półfinale i wymiernie pomógł Polakom awansować do finału.

Więcej o: