Takiego seta w historii igrzysk jeszcze nie było! Absolutny rekord w meczu Polek

Jakub Balcerski
Drugi set meczu Polek z Brazylijkami przejdzie do historii. Zawodniczki Stefano Lavariniego jakby nie mogły przestać walczyć i najpierw obroniły pięć piłek setowych rywalek, a następnie niewiarygodnie przeciągały tę partię. Niestety, nie udało się wygrać jej ani całego meczu, ale wynik 38:36 w jednym secie to absolutny rekord igrzysk.

Było 1:0 i 24:19 dla Brazylijek. Wydawało się, że mecz jest pod kontrolą zawodniczek z Ameryki Południowej i za chwilę będą prowadzić z Polkami już dwoma setami. Tymczasem kadra Stefano Lavariniego odrobiła pięć kolejnych punktów, zatrzymując wszystkie wywalczone przez Brazylijki piłki setowe. I to wcale nie był koniec.

Zobacz wideo Pazdyk: Złoty medal wręczono Idze już przed startem igrzysk

Rekord igrzysk pobity po 24 latach i to w meczu Polek. Tak długiego seta nie grał jeszcze nikt.

Polki nie chciały się zatrzymywać, a wykorzystać doskonałą szansę, jaką sobie wyrwały. I były niezwykle blisko. Miały aż siedem piłek na skończenie tego seta, ale niestety nie udało im się go wygrać. Brazylijki zyskały za to sześć kolejnych możliwości na zamknięcie partii i wykorzystały tę ostatnią dzięki skutecznemu atakowi przyjmującej Gabi, ich liderki w trakcie całego spotkania. Zatem wykorzystały dopiero jedenastego (!) setbola, wygrywając 38:36.

Szkoda, że Polki ostatecznie nie okazały się lepsze w tym secie, bo okazał się on historyczny. Nigdy wcześniej w turnieju siatkarek na igrzyskach nie padł tak wysoki wynik. Poprzedni rekord to 34:32 z meczu finałowego igrzysk w 2000 roku w Sydney. Tam takim wynikiem Rosjanki pokonał Kubanki, ale w meczu przegrały 2:3. Teraz po 24 latach mieliśmy jeszcze dłuższą partię.

Za to w turniejach siatkarzy rekordowy wynik jest wyższy od tego z niedzielnego meczu Polek. Padł podczas igrzysk wspomnianych igrzysk w Sydney - Włosi wygrali 40:38 pierwszą partię ich spotkania z Argentyną. Italia wygrała wówczas 3:0.

Waleczność na Brazylię nie wystarczyła. Teraz najważniejszy mecz w nowoczesnej historii polskiej kobiecej siatkówki

I takim samym wynikiem skończył się mecz Polek i Brazylijek. To zawodniczki Jose Roberto Guimaraesa okazały się lepsze już w trzech setach (do 21, 36 i 14), choć cieszyć może, że polskie siatkarki nie odpuściły. Wydawało się, że dla obecnych wicemistrzyń świata to może być łatwe zwycięstwo, ale dzięki drużynie Stefano Lavariniego takie nie było. Szkoda tylko, że ta wola walki na Brazylijki nie wystarczyła, a zarówno w pierwszym, jak i kończącym mecz trzecim secie, grały już na nieosiągalnym dla nich w niedzielę poziomie.

Porażka w ostatnim spotkaniu przed ćwierćfinałem, choć Polki miały już zapewniony awans, na pewno boli i może martwić. Z drugiej strony, to, co zobaczyliśmy w drugiej partii daje do zrozumienia, że Polki są w stanie walczyć z najlepszymi niemal do upadłego. W tym pokazie siły Brazylii to był mały promyk nadziei, a także wskazówka, że w naszej drużynie wciąż nie brakuje czynnika mentalności zwyciężczyń, który tak długo wpajał jej trener Lavarini.

Może lepiej, że taka porażka przytrafiła się teraz, niż za dwa dni w najważniejszym meczu dla polskiej kobiecej w jej nowoczesnej historii. Ją będzie można jeszcze przetrawić i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Lepiej, żeby takich meczów - zdominowanych przez rywalki Polek - nie oglądać w ogóle, ale może to też chwila na refleksję przed spotkaniem z Amerykankami, które zdecyduje, czy polska kadra zagra w Paryżu o medal. Oby trafiła im się tak doskonała forma, w jakiej teraz przeciwko nim były Brazylijki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.