Kolejna szansa medalowa dla Polski nie przyniosła krążka dla Biało-Czerwonych. W wyścigu ze startu wspólnego kobiet liczyliśmy przede wszystkim na Katarzynę Niewiadomą i faktycznie, Polka wyglądała na zawodniczkę w dobrej formie, ale na trasie wydarzyło się coś, co na co dzień niezwykle trudno przewidzieć.
Gdy jeszcze cały peleton jechał jednym tempem, na pierwszym podjeździe pod Sacre-Coeur doszło do kraksy, która pozwoliła jedenastu zawodniczkom wyraźnie uciec całej reszcie. W tej jedenastce znalazła się jedna z trzech Polek - Marta Lach, ale brakowało w niej Katarzyny Niewiadomej. Ta druga musiała później gonić pierwszą grupę, której przewaga oscylowała wokół minuty.
Niewiadoma wraz z dwiema innymi zawodniczkami na drugim podjeździe utworzyła grupę pościgową, do której "spadła" z powodu defektu roweru Lach. Grupa ta była w stanie dopaść te zawodniczki, które odpadały z czołówki, ale tych najlepszych już nie. To oznaczało brak szans na medal i na koniec wyścigu Katarzyna Niewiadoma zajęła ósme, a Marta Lach dziesiąte miejsce. Trzecia Polka Agnieszka Skalniak-Sójka była 45.
Z czołówki, na 2,5 kilometra przed metą, wspaniałą ucieczką popisała się Amerykanka Kristen Faulkner, która samotnie finiszowała z przewagą 58 sekund nad kolejnymi zawodniczkami. Z trzyosobowej grupy w sprinterskim finiszu najlepsza była Holenderka Marianne Vos, której przypadło srebro, a brąz zdobyła Belgijka Lotte Kopecky. Bez medalu pozostała z tej grupy Węgierka Blanka Vas.
- Jest mi przykro, że szansa na medal uciekła w taki sposób - przyznawała łamiącym się głosem Katarzyna Niewiadoma w rozmowie z reporterem Eurosportu. - W drugiej części wyścigu było mega ciężko. Ciężko też się pogodzić z tym, że przez cały czas tak brakuje szczęścia. Wiele razy byłyśmy przygotowane tak, że byłyśmy w świetnej formie. Znowu musimy pogodzić się z tym, że miałyśmy pecha.