- Nie zatrzymuję się, idę po złoto! Świetnie się bawiłam, atmosfera na trybunach była znakomita, widziałam pełno kibiców z Polski, więc się bardzo cieszyłam. Jak powiedziałam - nie zatrzymuję się - ring to mój świat, w nim się świetnie bawię - mówi na gorąco Szeremeta.
W olimpijskim boksie awans do półfinału daje gwarancję co najmniej brązowego medalu, bo w nim nie ma walk o trzecie miejsce - przegrani w półfinale dostają brązowe krążki. O lepszy Szeremeta powalczy w środę na kortach Roland Garros - w tej prestiżowej lokalizacji zaplanowano najważniejsze pojedynku olimpijskiego turnieju.
- Na pewno robi wrażenie to, że teraz będę walczyła na kortach Rolanda Garrosa. Ale wejdę tam tak samo jak tutaj, a może nawet jeszcze lepiej! Pewnie z jeszcze lepszą publiką. Już się nie mogę doczekać kolejnej walki - mówi Polka.
Szeremeta imponuje pewnością siebie i zachwyca wielką energią. - Podeszłam do ćwierćfinału na luzie, bez żadnej presji, tanecznym krokiem. I zrobiłam to! - mówi. - W przygotowaniach postawiłam na szybkość. Szybkość i zabawa to moje największe atuty. I oszukiwanie troszkę przeciwniczek - uśmiecha się.
A na koniec krótkiego spotkania z polskimi dziennikarzami rzuca: - Idę kibicować mojej koleżance! Ona też przywiezie medal do Polski.
Chodziło o Elżbietę Wójcik, która w swoim półfinale (kategoria 75 kg) niestety przegrała z Panamką Bylon.